19 grudnia 2012

14."... wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć"

Odkąd zaczęła się szkoła cały swój wolny czas zabijałam nauką. Tylko to nie pozwalało mi myśleć o tym jak bardzo tęsknię za tatą. W końcu nadszedł mój upragniony weekend. Jutro, w niedzielę miał przyjechać tata. Gdy ostatnio dzwonił, parę dni temu poprosiłam go że tutaj został.

Kilka dni wcześniej
- Hej Kochanie, mam niespodziankę widzimy się w tą niedzielę - usłyszałam.
- Nareszcie. A ile masz tego wolnego? - zapytałam.
- 3 dni - 3 dni, pomyślałam. W głowie zarysował mi się pewien pomysł.

- Masz jakieś plany na pozostałe 3 dni?
- Nie, w sumie to nie - zastanowiłam się dłuższą chwilę - Janette, o co chodzi? Czemu o to pytasz?
- Bo...
- Powiedz w końcu - ponaglił mnie.
- Zostałbyś tutaj te 3 dni, proszę? - powiedziałam po chwili.
- Hmmm... - zaczął się zastanawiać - czuję, że Ci bardzo na tym zależy, więc zostanę.
- Super, dziękuję.
- Bez przesady, to do zobaczenia.
- Pa.


Chodziłam przez te parę dni jak nakręcona, nie mogąc się doczekać weekendu. Postanowiłam jeszcze porozmawiać z opiekunem i załatwić sobie wolny poniedziałek i wtorek. Po dłuższej rozmowie uzyskałam zgodę. Widzieli, że od przyjazdu tutaj byłam przygnębiona, więc mogło mi to pomóc.
W niedzielę wstałam bardzo wcześnie. Ubrałam się, zjadłam i chodziłam od drzwi do okna i z powrotem.
- Weź przestań, bo wydepczesz dziurę w podłodze - usiadłam na łóżku, a Annette podeszła do okna. Po 15 minut wyszła z pokoju mówiąc:
- Siedź tu grzecznie.
Kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi. Po chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł tata. Uściskałam go mocno i się rozpłakałam.
- Ktoś tu się chyba za mną stęsknił, co? - puściłam go - skarbie czemu płaczesz? Stało się coś?
- Nie, tylko...
- Tylko co?

- Tęskniłam za Tobą - łzy znowu napłynęły mi do oczu. Siedliśmy na łóżku i tata przytulił mnie do siebie.
- Nie płacz, bo robi mi się smutno - uspokoiłam się po paru minutach - wszystko w porządku już? - spytał, gdy zobaczył, że przestałam płakać. W odpowiedzi tylko pokiwałam twierdząco głową.

Jared

Było mi tak cholernie szkoda Janette. Chodziła do szkoły z internatem, bo ja tak postanowiłem 5 lat temu. Nie wiem czy to był dobry pomysł. Dopiero dzisiaj, gdy płakała uświadomiłem sobie, że cierpi. Tęskni za mną, a ja za nią, ale nie dało się tego pogodzić. Chociaż nigdy połączyć tego nie próbowałem. Czułem się okropnie przez to, że tu była. Oj człowieku co Ty masz w głowie,pomyślałem.
Janette po dłuższej chwili się uspokoiła.

- Chcesz gdzieś iść? - zapytałem.
- Możemy się przejść - odpowiedziała bez entuzjazmu i wbiła wzrok w podłogę. Pierwszy raz ją taką widziałem i się wystraszyłem. Zaczynałem się o nią bać.
- Dobra to chodź - założyła płaszcz i wyszliśmy. Postanowiłem zrobić wszystko żeby tylko poprawić jej humor. Była niedziela, więc zabrałem ją do wesołego miasteczka. Wiedziałem, że będę tego żałował, ale w tej chwili nie miało to najmniejszego znaczenia.
- Wesołe miasteczko?! - prawie, że krzyknęła, gdy stanęliśmy przed wejściem.

Miała iskierki w oczach, to dobrze świadczyło. Przekroczyliśmy bramę i zaczęła się zabawa. Od kolejki górskiej, przez karuzele po diabelski młyn. Po którymś razie z kolei powiedziałem, że mam dość. Lata nie te już, kręciło mi się w głowie. Po obejrzeniu tego wszystkiego jeszcze raz wróciliśmy spacerem do szkoły. Dochodziła 19, więc wbrew pozorom było wcześnie. Wchodziliśmy po schodach:
- Panie Leto możemy porozmawiać? - usłyszałem głos Pani Mansfield.
- A musimy? - spytałem, a ona wytrzeszczyła oczy. Błąd Jared, to był błąd, to w końcu dyrektorka - przepraszam Panią, oczywiście że możemy - zwróciłem się do niej - Kochanie niedługo wrócę - powiedziałem do Janette.
Nastrój młodej się diametralnie zmienił odkąd przyszliśmy z tej krainy szaleństwa. Teraz też stała w połowie schodów i się uśmiechała. Gdyby mogła to pewnie wybuchłaby śmiechem, ale skutecznie się powstrzymywała.

Rozmowa z Panią dyrektor nie dostarczyła mi nowych wiadomości. Wiedziałem wszystko zaraz po przyjeździe jak zobaczyłem córkę. Poszedłem do jej pokoju. Siedziała z Annette i rozmawiały o czymś.
- Ooo to ja pójdę do Kim - powiedziała dziewczyna.
- Zostań to przecież Twój pokój - powiedziałem do niej.

- No tak, ale wie Pan jak ma znowu być taka smutna jak przez te trzy tygodnie, to proszę tu zostać, a ja wyjdę. Nie ma żadnego problemu.
- Dzięki - uśmiechnąłem się.
Nie chciałem psuć humoru Janette, była taka szczęśliwa, ale musiałem z nią pogadać. Tak być nie mogło. Zaczynałem się poważnie o nią martwić. Jeszcze wpadnie w jakąś depresje, a wtedy to naprawdę będzie źle. Usiadłem na łóżku koło niej i ją przytuliłem.
- Powiesz mi co się dzieje? - spytałem cicho.
- Nie.

- Skarbie, proszę Cię wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć.
- . . . było mi strasznie ciężko od momentu kiedy tutaj przyjechałam. W zeszłym roku więcej czasu spędziłam w domu niż w szkole i więcej czasu z Tobą. Potem brakowało mi tego, a szczególnie Ciebie. Nie mogę się tu odnaleźć. Przyjazd był takim brutalnym powrotem do rzeczywistości. Jest mi trudno, po prostu tęsknię za Tobą. Wiem, mówię jakbym miała z 5 lat - spojrzałem na nią, miała łzy w oczach, a mi serce pękło.
- Kochanie... - przyciągnąłem ją do siebie. 
Mi też strasznie jej brakowało. Przyzwyczaiłem się, że gdy mieliśmy kilka dni przerwy i wracaliśmy do domu, to ona tam była. Tęskniłem za nią. Nie mogłem jej tego powiedzieć, bo było by jeszcze gorzej.
- Chcesz wrócić do domu? - spytałem, a ona uniosła głowę i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Ale wy wracacie w trasę, tak?

- No tak.
- To nie chcę, już wolę chyba zostać tutaj.
- Obiecaj mi coś dobrze? - poprosiłem.
- Zależy co.

- Janette.
- Dobrze tato, obiecuję.

- Obiecaj mi, że nie będziesz płakać, że spróbujesz żyć tutaj tak jak rok temu, dobrze? - pokiwała niepewnie głową - wiem, że jest Ci ciężko, ale zrób to dla mnie.
- Postaram się. Zostały mi jeszcze dwa dni z Tobą tutaj i chcę je dobrze wykorzystać.

Tak bardzo chciałem teraz odwołać trasę i zabrać ją do domu. Tylko co by to dało. Czyżby moja matka miała rację, że coś ucierpi na tym połączeniu. Skoro zespół miał się dobrze, to w tym momencie była to Janette. Moja kochana mała Janette.

Zasnęła nawet szybko, ale przed tym nie chciała mnie puścić. W internacie nie mogłem spać, to nie wchodziło w grę. Do hotelu wróciłem około 22. Trudno było mi zasnąć. Cały czas myślałem o niej i o tym co teraz przechodzi. Przedłużenie jej wolnego po wypadku i skracanie roku szkolnego, to nie były najlepsze pomysły.
Było już późno, ale musiałem pogadać z Shannonem, tylko on mógł mi pomóc w jakiś racjonalny sposób. Opowiedziałem mu wszystko.
- No powiem Ci, że nie brzmi to za dobrze - powiedział.
- To ja wiem.

- Nie mam pojęcia za bardzo co mógłbyś zrobić. Odwołanie trasy to jest inna sprawa. Ja wiem, że mała jest na pierwszym miejscu i jak będziesz chciał to odwołujesz trasę wykonując jeden telefon. Może daj jej trochę czasu żeby się z tym uporała. Będziesz tam jeszcze dwa dni, ona przez ten czas zapomni o wszystkim, przestanie tęsknić, a potem minie trochę czasu i będzie jak dawniej. Janette jest już duża, da sobie radę. To jest moje zdanie i rada. Zrobisz jak będziesz uważał - Shann skończył mówić i chyba miał rację.
- Dzięki bracie, na Ciebie zawsze można liczyć.

- Od tego ma się rodzinę. Dobra, Jared idź spać, bo jest już strasznie późno i rano będziesz nieprzytomny - Shannon jak zwykle się o mnie troszczy.
Wstałem rano, szybko zjadłem śniadanie i pojechałem do córki. Na korytarzu minąłem się z Annette, która powiedziała, że Janette jeszcze śpi. Wszedłem do pokoju. Tak słodko wyglądała, że nie miałem serca jej budzić, ale skoro jutro wieczorem miałem wyjechać, to musiałem, to zrobić.
- Słoneczko wstawaj.

- Nie, jeszcze trochę.
- Bo pojadę do domu - to było okrutne, ale skuteczne.
- Szantażujesz mnie, tak nie wolno - zrobiła smutną minkę.

- I tak bym nie pojechał, ale wstawaj.
Po 20 minutach wyszła z łazienki.

- Jestem gotowa.
- Zabierz jakieś ubranie na jutro i wychodzimy.
- A po co? - była lekko zdezorientowana.

- Młoda ile Ty pytań zadajesz - pokręciłem głową - nocujesz dzisiaj ze mną w hotelu. Chcę się Tobą nacieszyć do jutra, a poza tym Twojej koleżance przyda się trochę prywatności i spokoju, ale skoro nie chcesz.
- Tego nie powiedziałam.
- To czemu nadal tu stoisz?

- Oj no.
Ruszaliśmy z parkingu:
- Rozmawiałeś  z dyrektorką, pozwoliła Ci mnie stąd zabrać? - spytała.

- Nie do końca.
- Nie do końca z nią rozmawiałeś czy nie do końca Ci pozwoliła? 
- Ja z nią w ogóle nie rozmawiałem - Janette po tych słowach zaczęła się śmiać.
- Ty poważnie mówisz?
- Nigdy w życiu nie byłem bardziej poważny.

- Ale będą jaja.
- Zadzwonię wieczorem i powiem jej, że zostajesz ze mną.
- Powodzenia - pokiwała głową.


___________________________________________________________
Witam. Chyba przeceniam swoje możliwości z dodawaniem tych rozdziałów, ale zależy mi na tym żeby dojść do pewnego momentu.

Jest późno, więc niewykluczone że mogą być błędy.Nie wiem czy uczucia są opisane w dobry sposób, starałam się :)
Rozdział może troszeczkę przesłodzony. Jest krótszy niż myślałam, ale to się nadrobi. Kolejny w piątek, chyba że do tego czasu szkoła mnie wykończy, ale może przetrwam.
Pozdrawiam.

11 komentarzy:

  1. Żartujesz? W ogóle nie jest przesłodzony. O tak masz rację uczucia są opisane wspaniale wręcz.Mnie samej się łezka w oku zakręciła.Ja na miejscu Jannet bym nie wytrzymała.
    Coś o tym wiem że szkoła wykańcza.W ostatniej klasie średniej mieliśmy taki zapierdziel że głowa mała.Do domu wracałam tylko żeby spać ale powiem ci że się opłaciło.Wytrzymasz! :)
    Pozdrawiam i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  2. nie widze w tym rozdziale przeslodzenia, wiec nie masz co sie martwic, jest ok.. :) brakuje mi natomiast takich krociutkich wtracen-opisow sytuacji pomiedzy dialogami. w sensie, masz ciegiem napisane dialogi A-B-A-B, a brakuje mi czegos w stylu 'zmarszczyl brwi, nie do konca wiedzac, czy smiac sie, czy plakac. Sytuacja byla jednak zbyt powazna i wymagala natychmiastowej odpowiedzi, wiec X zapytal znow...' emmm, czaisz o co mi chodzi? :p duzo jest tu opisow i duzo dialogow, ale obie te 'rzeczy' sa wyraznie podzielone. nie ma spojnosci, dialog nie przeplata sie z opisem i na odwrot. ale to tylko takie moje wtracenie.. ;) szkoda mi, kurcze, tej Janette, ale tak samo mi przykro gdy sobie czytam o tym Jaredzie. oboje nie maja w pelni udanego zycia, mimo ze wiele osob tak chcialo by zyc i chcialo by miec jakiegos znanego, slawnego rodzica. no ale, kazda 'dogodnosc losu' ma swoja cene, za ktora trzeba placic w ten czy inny sposob.. pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial, Happy Idiot.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o czym mówisz. Jak nabiorę praktyki może mi się uda to zmienić :)

      Usuń
  3. Już się zgubiłam gdzie komentowałam, a gdzie nie, więc komentuję pod najnowszym :s
    Lecisz jak błyskawica, ale możesz zwolnić, ja nie będę Ci mieć tego za złe! :P
    Co do rozdziału - nie jest przesłodzony, jest ok., ale tak jak osoba powyżej - brakuje mi tutaj opisów przy dialogach, wszystko jest takie wydzielone. ;) Ale spokojnie, nikt nie jest mistrzem :D
    No i jestem ciekawa co dalej bo mam wrażenie, że albo przerwie trasę, albo jakoś zwinie ją z internetu :D No i nadal czekam na odpowiedź "KTO, DO CHOLERY, JEST JEJ MATKĄ?!" :P
    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo zwolnię, nie martw się :)
      Bez bulwersu, dowiecie się kiedyś... :D
      <3

      Usuń
  4. Nie, nie jest przesłodzony :). Jest mega super ! Jestem ciekawa co powie dyrektorka :D. Jest jedno "ale"... za KRÓTKI ! I też jestem ciekawa kim jest jej matka. Prostytutka ? Hymm...
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jest krótki, ale się poprawię.
      Wszystko się okaże niebawem.
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  5. Szkoda mi Janette :( biedactwo tęskni i płacze za tatą... Jared robi co może żeby było jak najlepiej dla Janette choć nie zawsze się to udaje ;/
    Ale za to ma niezłe pomysły na poprawienie humoru :D bardzo rozśmieszyła mnie sytuacja, gdy Jared zabrał Janette do wesołego miasteczka :D hahahah Janette pewnie szalała ii nic jej nie było, aa Jared miał już dość xd :)
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam do piątku! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. "- Panie Leto możemy porozmawiać? - usłyszałem głos Pani Mansfield.
    - A musimy? - spytałem, a ona wytrzeszczyła oczy. Błąd Jared, to był błąd, to w końcu dyrektorka (...)"

    Padłam xD

    Rozdział bardzo fajny. Nie przesłodzony i w ogóle. Zastanawiam się jak by to było, gdyby Jared powiedział wszystkim, że to jego córka...

    Idę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dialogi, coś co mi wychodzi :D
      Czytając dalej przekonasz się jakby to było :)

      Usuń