10 grudnia 2012

11."I Ty chcesz być niezauważony?"

Wracaliśmy do domu .Wczoraj zagraliśmy koncert w Szwajcarii. Chciałem już wrócić i zobaczyć Janette, bo w końcu została dłużej w Los Angeles tylko dlatego, że chciałem spędzić z nią trochę czasu.

Janette

Siedzieliśmy sobie i czekaliśmy na tatę i wujka. Reszta ekipy miała rozjechać się do siebie. Weszli, a ja stanęłam jak wryta i otworzyłam buzię. O ja pierdolę, pomyślałam.

- Jared, Janette jest chyba w lekkim szoku - powiedział Rob i zaczął się śmiać, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Co Ty zrobiłeś?
- Obciąłem się - uśmiechnął się cwaniacko.
- No widzę, ale... Boże nie wierzę - mój szanowny tatuś miał irokeza na głowie. Obciął swoje śliczne włosy na coś takiego.
- Młoda to dopiero początek, niedługo zrobi się na róż - zażartował Shannon.
- Nie podoba Ci się? - usłyszałam głos taty. Spojrzałam na niego, a on zrobił smutną minkę. 
- Ładnie tylko jestem w szoku. A w ogóle to wyglądasz w tej fryzurze jakbyś miał z 27 lat - poruszyłam brwiami.
- Ma się łeb.
- Szkoda tylko, że pusty - powiedział wujek i zaczął uciekać, a tata zaczął go gonić.
- Jak dzieci - powiedzieliśmy jednocześnie z Robertem i Jamiem.
- Dobra mała my Cię zostawiamy z tymi wariatami, dasz sobie radę? - spytał Rob.
- Tak, spokojnie ja ich usadzę.
- Wierzymy - odpowiedział Jamie. Pożegnaliśmy się, chłopaki wyszli, a ja zostałam z dwójką facetów, która zaczęła się zachowywać, tak jak wtedy gdy byli mali.
Czas z nimi mijał dość szybko. Staraliśmy się nie nudzić co czasem kończyło się niebezpiecznie, bo Shannon raz spadł ze schodów, ale nic na szczęście mu się nie stało. Dwa tygodnie szybko przeleciały i musiałam wracać do Kansas. Chciałam lecieć sama, bo wiedziałam, że mają jutro koncert, ale tata powiedział, że nie puści mnie samej, a poza tym musi porozmawiać z moją uroczą Panią dyrektor. Niewiele ludzi w szkole wiedziało kim jest mój tata, poza trzema koleżankami i dyrektorką nikt więcej, tak było dobrze. Miałam święty spokój. Gdy tylko weszliśmy do budynku rzuciły się na mnie Kimberly i Danielle, przyjaźniłyśmy się, trochę bardziej lubiłam Kim, bo lepiej mnie rozumiała, ale to nie miało znaczenia.
- Tęskniłyśmy za Tobą - zaczęły mnie ściskać, spojrzałam na tatę, a on się uśmiechał.
- Janette, ja idę do dyrektorki.
- Ooo dzień dobry, przepraszamy nie zauważyłyśmy Pana - zrehabilitowały się dziewczyny.

- Spoko - uśmiechnął się.
- Ale jak już się z nią nagadasz, to przyjdź do mnie.
- Oczywiście.
On skierował się do gabinetu dyrektorki, a my poszłyśmy do mojego pokoju. Przyjaźniłyśmy się we trójkę, a każda z nas dzieliła pokój z inną dziewczyną. Ja miałam wspólny z Annette. Była miła, ale jakoś nie mogłyśmy złapać głębszego kontaktu. Opowiedziałam dziewczynom wszystko, potem one mi co działo się jak mnie nie było, aż w końcu wszedł tata.
- Żyjesz, nie zjadła Cię - powiedziałam.

- Była wyjątkowo miła i wyrozumiała. 
Dziewczyny wyszły, a ja podeszłam do niego i się przytuliłam. Nie chciałam tu zostawać. Ciężko będzie przybrać tryb życia sprzed ponad dwóch miesięcy, który opierał się na spaniu, jedzeniu, nauce i zajęciach dodatkowych. Nie mówiłam nic, bo nie chciałam żeby się martwił. Minęły trzy godziny, tata powiedział, że będzie się zbierał, bo ma samolot.
- A gdzie masz rzeczy? 

- Shannon miał zabrać.
- Skarbie uśmiechnij się - usłyszałam - zobaczymy się szybciej niż myślisz.
- A konkretnie?
- Za 6 tygodni.

- Super...
- Co za entuzjazm, jestem pod wrażeniem - powiedział.
- Nic nie poradzę - odparłam smutno.
- Janette - przytulił mnie do siebie.

- Tato jedź już, spóźnisz się na samolot.
- Dobrze, ale nie będziesz płakać?
- Nie będę, obiecuję - przytulił mnie mocno do siebie i wyszedł, a ja rozkręciłam muzykę na full. Czym byłam starsza, tym gorzej znosiłam to, że byłam poza domem, ale chłopaki byli w trasie i to nie miało zbyt dużego sensu  żebym siedziała w domu. Trzeba było jakoś wytrzymać. Rozumiałam styl życia taty, ale były takie momenty, że chciałam po prostu żeby był przy mnie, a on akurat w tym momencie był na drugim końcu świata.


***

Po powrocie do szkoły to znaczy rzeczywistości miałam sporo rzeczy do nadrobienia. Od września spędziłam w szkole tylko trzy miesiące, to źle wróżyło i oznaczało, że muszę się sporo uczyć tym bardziej, że w połowie maja miałam jechać do domu. Czyli pełne skupienie i nauka, nauka, nauka. Ani się obejrzałam, a była już niedziela i jutro miałam wrócić do Los Angeles. Cieszyłam się niesamowicie z tego powodu, tym bardziej że dla mnie rok szkolny już się skończył. Nie wiem jak tata to zrobił, ale do szkoły miałam wrócić pod koniec sierpnia na rozpoczęcie roku szkolnego. Zastanawiało mnie z kim spędzę w domu te trzy miesiące, bo zespół miał wciąż trasę, która miała trwać jeszcze przez długi czas. Wrócę do domu, to zobaczymy. Pożegnałam się z dziewczynami, które powiedziały, że mi nie wybaczą tego, że kończę szkołę dwa tygodnie wcześniej. Wyszłam przed budynek, gdzie już czekał tata.

- I Ty chcesz być niezauważony? - dałam mu buziaka w policzek. 
- Oj tam - uśmiechnął się.
- Fajny kolor, różowy.
- To nie różowy tylko pomegranate. 
- Ależ oczywiście, kolor mi się podoba.
- Młoda Ty nie czytasz gazet ani żadnych plotkarskich stron w internecie?
- Nie, bo piszą tam straszne głupoty.

- Mądre dziecko.
- Po kimś to chyba mam, nie? - spojrzałam na niego i się znacząco uśmiechnęłam.

Wróciliśmy do domu, od razu w drzwiach przywitał mnie Shannon.
- Brakowało mi Ciebie - powiedział i podniósł mnie do góry i zaczął się obracać.
- Brakowało Ci jej, bo nie miałeś komu dokuczać - powiedział tata.
- Uważaj lampa! - krzyknęłam w ostatniej chwili, po czym zostałam postawiona na ziemię - Wiecie fajnie jest być w domu z Wami - powiedziałam.
- Masz nad dla siebie przez 10 dni, bo mamy koncert w weekend.
- A mogę o coś spytać? - zwróciłam się do taty.
- Wal śmiało.
- Skoro Wy potem wyjeżdżacie, to z kim ja zostanę, bo samej mnie nie zostawisz, bo się boisz.
- Ja się o Ciebie troszczę po prostu, a z kim zostaniesz dowiesz się w przyszłym tygodniu.
- Powiedz teraz.
- Nie - pokazał mi język.
- Dzieci kolacja - wołał Shannon z kuchni.

- Dzieci - spojrzałam na tatę i zaczęłam się śmiać, a on tylko pokręcił głową.



________________________________________________________

Nie bijcie za to, że rozdział jest krótki. Od teraz wszystkie już będą dłuższe :)
Wiem, że niezłe tempo jest w tym rozdziale, wyjechała - przyjechała, ale mniejsza o to.
Chcę do Świąt dodać 5 rozdziałów. Powinny pojawiać się co 3 dni, a jak się nie uda, to pojawią się w weekend.

Miłego czytania :)

8 komentarzy:

  1. rozdział krótki, ale świetny ;) nie mogę się doczekać następnego :D to matka Jareda zostanie z Janette?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny już jutro :D
      Wszystkiego się dowiesz w swoim czasie.

      Usuń
  2. Hohoho Jared zmienił fryzurkę ;D pewnie świetnie wygląda xd bo reakcja Janet był nieziemska :D hehe szkoda, że nie przeklęła na głos przy tatusiu bo ciekawe jakby on na to zareagował.. :)
    Już się nie mogę doczekać jutra :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaaa :D rozbawił mnie ten irokez ;) w sumie podobał mi się ten look Jay'a ;) Kurde jak tak patrzę, to chciałabym takiego tatę ;) Oh bosh! Coś czuję że Constance może jednak zajmie się Janette. Święta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja też *__*
      Twoje przeczucia są dość realne :)

      Usuń
  4. Kocham Cię, mój mały pisarzu. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. " - Ma się łeb.
    - Szkoda tylko, że pusty"
    Leżę i umieram ze śmiechu xD

    Zabieram się za kolejny :D

    OdpowiedzUsuń