Wróciliśmy do domu przed 19. Tata otworzył drzwi:
- Niespodzianka! - w domu czekali na nas Tomo z Vicky, Emma, Robert, Jamie, Braxton i Tim.
- Młoda co Ty znowu wykombinowałaś? - powiedziała do mnie dziewczyna Tomo, a ja wzruszyłam bezradnie ramionami.
Przywitałam się ze wszystkimi i skierowaliśmy się do salonu, gdzie jak się okazało było przygotowane coś do jedzenia.
- Jedzenie - krzyknął uradowany Shannon i pobiegł do stołu, a wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Jak zwykle nienażarty - skwitował Tomo. Siedzieliśmy tak, aż w końcu zrobiło się późno. Spojrzałam na zegarek była 22. Chciało mi się spać, byłam zmęczona lotem, szpitalem, wszystkim.
- Tato, ja idę spać - wstałam z kanapy. Przechodziłam koło Tomo, gdy zakręciło mi się w głowie i bym upadła, ale gitarzysta złapał mnie w ostatniej chwili.
- Janette dobrze się czujesz? - usłyszałam głos taty.
- Tak - wszyscy na mnie patrzyli - ej spokojnie nic mi nie jest.
- To pewnie przez ten lot. Lekarz mówił, że możesz potem źle się czuć.
- Wszystko jest w porządku - próbowałam uspokoić tatę, ale na darmo.
- Chodź zaprowadzę Cię do pokoju - powiedział i złapał mnie w pasie.
Stanęłam w drzwiach, nic się nie zmieniło, pomyślałam. Spojrzał na mnie:
- Urządzimy go kiedyś w pełni.
- No tak, w końcu tak krótko mamy ten dom, że nie było czasu na to - zaczęłam się śmiać.
- Dobra, dobra przebieraj się i spać - usłyszałam wchodząc do łazienki.
Leżałam na łóżku gotowa do snu, tata chciał już wychodzić.
- Zostań ze mną.
- Coś nie tak?
- Wszystko dobrze, tylko chcę żebyś tu był.
- Jak sobie życzysz - położył się koło mnie, a ja się do niego przytuliłam i zasnęłam.
W poniedziałek koło południa przyszedł do mnie mówiąc, że ma sprawę.
- Słucham Cię, mów o co chodzi - spojrzał na mnie niepewnie.
- Bo dzisiaj po południu jest taki panel dyskusyjny na który zostałem zaproszony. Emma próbowała to odwołać, ale się uparli żebym tam był i pytanie brzmi: czy mogę iść czy chcesz żebym z Tobą został?
- Pytasz mnie o zgodę na wyjście? - zrobiłam zdziwioną minę.
- No tak.
- Pewnie, że możesz iść tym bardziej, że im zależy.
- Jesteś pewna?
- Tak - uśmiechnęłam się.
- To w porządku, chodź zjemy coś - pociągnął mnie za rękę wyciągając z łóżka, z którego nie miałam ochoty dziś wychodzić. Przed wyjściem przyszedł do mojego pokoju.
- O której wrócisz? - spytałam.
- Pewnie późno, ale jak wrócę masz już spać, rozumiemy się?
- Oczywiście. Wnioskuję, że zostaję z Shannonem.
- Zgadza się.
- Czyli będzie zabawa - powiedziałam po cichu.
- Uważaj lepiej na siebie. Muszę mu powiedzieć, że żadnych wygłupów ma nie być.
- Ej no weź - zrobiłam smutną minę.
- Jakie 'ej' ? Młoda - pokręcił z dezaprobatą głową.
- Przepraszam tato - powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek - a tak poza tym to ładnie wyglądasz, koszula - na moje słowa poruszył brwiami - dobra idź już, bo się spóźnisz - dodałam.
- Idę, a wy macie być grzeczni.
- Będziemy - odpowiedziałam i zamknęłam za nim drzwi.
Tata wyszedł, a ja postanowiłam udać się do pokoju wujka.
- Mogę? - spytałam otwierając drzwi.
- Wchodź.
Shann leżał na łóżku z laptopem na kolanach.
- Jared już pojechał?
- Yhym i mówił, że mamy być grzeczni.
- My zawsze jesteśmy, a teraz nie będziemy szaleć, bo masz łapkę w gipsie i jakby coś Ci się stało, to bym sobie nie darował i do tego Jared by mnie zabił.
- Może nie, szkoda by było tak dobrego perkusisty - uśmiechnęłam się i położyłam koło niego na łóżku. Po chwili już spałam.
***Trzy tygodnie z szyną gipsową są niezbyt miłe, ale dało się przeżyć no i miałam na zawołanie, to co chciałam.
Jared
Za trzy dni, w czwartek lecimy do Wielkiej Brytanii i rozpoczynamy koncerty w Europie. Niewiele występów odwołałem w swojej karierze. Jeśli już to robiliśmy to z wyższej konieczności. Tych nadchodzących nie mogliśmy odwołać. Janette w związku z rehabilitacją jaką będzie mieć, musi jeszcze miesiąc zostać w Los Angeles. Jej to nie przeszkadza tyle, że nie mogę zostawić jej samej, ma tylko 15 lat, w sumie to aż 15. Zdecydowałem, że Rob i Jamie z nią zostaną. Dziwne, bo nie mieli nic przeciwko, ale to dobrze. Jeszcze czasem Vicky miała do nich zajrzeć, sprawdzić jak sobie radzą.
Dzisiaj mieliśmy wyjechać. Nie chciałem zostawiać Janette, ale za bardzo nie miałem wyjścia. Ciężej mi było wyjechać i zostawić ją, a ona była szczęśliwa. Przyzwyczaiła się już chyba, że albo jest w internacie, a jak już jest w domu, to i tak nie mogę jej poświęcić tyle czasu, ile bym chciał. Pożegnaliśmy się, nie było łatwo nam wyjechać, ale Echelon czeka. Gdybym odwołał te koncerty i powiedział im prawdę, to by zrozumieli, ale to jeszcze nie czas żeby oznajmić światu, że mam 15-letnie dziecko.
***
Trasa trwała, a ja prawie codziennie dzwoniłem do chłopaków albo Janette pytając jak sobie radzą. Po wizji lokalnej jaką zrobiła Vicky, bo ją o to poprosiłem, mimo że ufałem całej trójce, to musiałem mieć pewność, że u nich wszystko OK. Dziewczyna potwierdziła, że dom nie zalega w brudzie, a oni mają się świetnie.
Byliśmy właśnie we Francji, gdzie miały odbyć się dwa koncerty. Zadzwoniła moja mama.
- Cześć mamo, co słychać? - odebrałem połączenie.
- Dobrze synku, a Ty chyba zapomniałeś o swojej matce. Nie dzwonisz już wcale - miała rację, już od ponad dwóch miesięcy się do niej nie odzywałem.
- Przepraszam, ale miałem sporo na głowie i zapomniałem.
- Tak, wiem. Słyszałam, że Janette miała wypadek.
- Skąd wiesz?
- Shannon mówił, jak kiedyś z nim rozmawiałam. - A to papla, pomyślałem.
- A jak ona się czuje? - spytała.
- Mamo jakoś nigdy specjalnie się nie interesowałaś nią, no może na początku jak się urodziła, więc.
- Tak, ale to mimo wszystko moja wnuczka. - Teraz sobie o tym przypomniałaś, kolejna myśl przeleciała mi przez głowę.
- Zdjęli jej szwy i gips jeszcze jak byliśmy w domu, a teraz ma rehabilitację.
- A gdzie ona w ogóle teraz jest?
- W domu, w Los Angeles, gdzie ma być?
- To z kim ona tam została?
- Z Jamiem i Robertem.
- Zostawiłeś ją z obcymi ludźmi?! - oho zaczyna się.
- To są moi przyjaciele. Poza tym za bardzo nie miałem wyboru.
- A ja?
- Proszę Cię, wiem jaki masz stosunek do niej, więc na co Wam to obu - przerwałem jej.
- Jared...
- Co Jared?! Oj mamo, ja nie chcę się kłócić. Kocham Was obie bardzo mocno, wiec może skończymy tą rozmowę.
- Jak chcesz - powiedziała obojętnie.
- Po jej urodzeniu, gdy Jennifer, a z resztą ona jest teraz nieważna. Skreśliłaś Janette niedługo po jej urodzeniu, a gdy z Shannonem założyliśmy zespół stwierdziłaś, że coś na tym ucierpi albo ona albo zespół. Minęło 12 lat od założenia zespołu, a i ona i zespół mają się świetnie - nie wytrzymałem.
- Właśnie widzę. Jest po wypadku, a Ty zostawiłeś ją w domu z dwoma młodymi chłopakami bez doświadczenia, gratuluję.
- Skończ, mam dość. Tyle czasu się nią nie przejmowałaś jakby przestała istnieć, więc teraz też tego nie rób, jak nikt Cię o to nie prosi. Nie chciałem się kłócić, ale cóż.
- Wiesz, że mam rację.
- Może i tak, ale to teraz nie ma znaczenia. Przepraszam, muszę kończyć, jedziemy na próbę - rozłączyłem się. Miałem jej serdecznie dość, zawsze się kłócimy, gdy zaczynamy rozmawiać o Janette. Wątpię czy to kiedykolwiek się zmieni.
Janette
Skończyłam rehabilitację i sądziłam, że chłopaki zawiozą mnie do Kansas. Poszłam do Jamiego:
- Kiedy jedziemy do Kansas? - spytałam chłopaka, który siedział na kanapie i pił kawę.
- Nie jedziemy - odpowiedział zdawkowo.
- Jak to nie jedziemy, przecież muszę wrócić do szkoły.
- Widzę, że Jared Ci nic nie powiedział - uśmiechnął się podstępnie.
- Ale o czy miał mi powiedzieć? - zaczynałam się już powoli denerwować.
- Zadzwoń i zapytaj. Niech Ci wytłumaczy.
Tak też zrobiłam. Poszłam do pokoju, wzięłam telefon i wybrałam numer do taty.
- Co się stało, że uraczyłaś mnie swoim telefonem? - usłyszałam po chwili.
- Też się cieszę, że Cię słyszę tato.
- Żartowałem. Co tam?
- Czemu Jamie mówi, że nie jedziemy do Kansas? Sam nie chciał mi nic powiedzieć, tylko kazał żebym zadzwoniła do Ciebie, więc słucham - po drugiej stronie usłyszałam tylko śmiech - Tato no, powiesz mi?
- No bo zostajesz w domu przez jeszcze miesiąc - czułam, że się uśmiecha.
- Ale dlaczego?
- Nie zadaj pytań, tylko ciesz się, że robię Ci wakacje w połowie roku szkolnego.
- Fajnie - odpowiedziałam.
- Mamy 2-tygodniową przerwę od 24-ego i wracamy do domu i chce spędzić z Tobą ten czas.
- Nie można było tak od razu powiedzieć.
- Nie. A co tam słychać, jak się czujesz?
- Dobrze, wszystko jest w porządku, a jak koncerty?
- Zajefajnie.
- Chyba zajebiście - powiedziałam, po czym ugryzłam się w język.
- Janette.
- Oj no przepraszam - jak zwykle przewrażliwiony.
- Nie przeklinaj, ja Cię tego nie uczyłem.
- Nie musiałeś.
- Słucham? - był lekko zdenerwowany. Czułam, że przesadzam i wiedziałam, że zaraz dostane opieprz mimo, że tata był tysiące kilometrów stąd w Europie.
- Janette...
- Tak, wiem. Już nic nie mówię. Udanego koncertu wieczorem, ja idę zjeść śniadanie, kocham Cię, pa.
- Ja Ciebie też.
Uf... muszę się ograniczać, bo kiedyś to się źle dla mnie skończy, ale to nie moja wina, że jest taki przewrażliwiony, pomyślałam i poszłam do kuchni.
_____________________________________________________
Witam.
Tak wiem, że minęłam się z celem. Rozdział miał pojawić się w środę, ale nie dałam rady. Mam za dużo nauki i nie ogarniam tego wszystkiego. Podejrzewam, że będę robiła tak, że oba rozdziały pojawiać się będą w weekend :)
Nie podobają mi się dwie sceny z tego rozdziału, nie podoba mi się sposób w jaki to napisałam, ale mniejsza już z tym.
Następny rozdział pojawi się jutro.
Życzę miłego czytania.
Córeczka tatusia zaczyna dorastać...
OdpowiedzUsuńNauczyła się przeklinać.
Nie wiem na co narzekasz kobieto bo rozdział jest bardzo dobry.Tylko szkoda że tak szybko się skończył.Ledwo zaczęłam czytać a już musiałam skończyć.
Tak więc do jutra ! Pozdrawiam :)
Niedługo nadejdą takie dłuuugie :)
UsuńConstance oziębła???No tego się nie spodziewałam. Trochę to straszne bo to babcia i mimo wszystko kobieta więc podwójnie wrażliwa powinna być, a tu jednak nie. A co do rozdziału to w pewnym momencie miałam wrażenie że Janette powie zaraz: Jared, stary weź nie przesadzaj :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak wyszło z Constance.
UsuńChciałam napisać coś podobnego właśnie, ale Janette to grzeczne dziecko w końcu :D
Constance tak zareagowała? Szok O.o
OdpowiedzUsuńJa nie mogę z tego przeklinania xD Shannon ją nauczył, co? :D
"- Zaje...fajnie
- Chyba zajebiście "
Padłam i nie wstałam xD No genialne, pokłony normalnie! :D
Jaka Jenifer?! Ja chcę wiedzieć!! Włosy mi z głowy wyjdą!! :P
Ale nadal mnie dziwi ta Constance, czemu ona jej tak nie lubi, fajnie dziecko...
+Cały czas myślę, że Janette ma 8-9 lat, bo takie śpiewanie itd... :D
Nie wiem co mnie naszło z tym przeklinaniem, ale tak nauka wujka Shannona :D
UsuńA dziękuję, dziękuję :)
No Jennifer.
To się wyjaśni, czemu jej nie lubi wkrótce :>
Jared poruszył brwiami?! ach te stare dobre czasy kiedy jeszcze je miał xD opowiadanie świetne i JA CHCE NASTĘPNY ROZDZIAŁ! ;D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńahahahah mam nadzieję, że te czasy szybko wrócą :)
Usuńrównież pozdrawiam.
Kocham Cię, mój mały pisarzu. <3
OdpowiedzUsuńŁooo Jezusie, ale się zaniedbałam. Myślałam, że więcej przeczytałam, a teraz się okazuje, że dopiero przy dziesiątce jestem.
OdpowiedzUsuńJanette dorasta i to mi się podoba. Mam nadzieję, że przysporzy wieeeeeele kłopotów swojemu sławnemu tatusiowi :D
Lecę czytać kolejny. :)
Masz sporo do nadrobienia :)
UsuńKażdy ma w sobie coś z niegrzecznego dziecka, ona też :D