- Jak zespół kocham, kiedyś się zabiję - przeglądałem kalendarz w moim BB i zdałem sobie sprawę, że jutro jest gala, na którą zostałem zaproszony.
- Co masz taką minę? Stało się coś? - do garderoby wszedł Tomo. Byliśmy akurat po koncercie w San Diego.
- Zapomniałem, że jutro jest gala charytatywna "Children and artist for Peace". Dobrze, że w Beverly Hills, ale to i tak nie zmienia faktu, że mi się nie chce.
- Nie chce, ale trzeba jechać - skwitował gitarzysta.
Zginę kiedyś, za dużo mam na głowie, zaczyna mnie to powoli przerastać.
- Ej brat patrz jakie nam ładne fotki wczoraj zrobili pod tą restauracją - postawił przede mną laptopa.
- Nie chce, ale trzeba jechać - skwitował gitarzysta.
Zginę kiedyś, za dużo mam na głowie, zaczyna mnie to powoli przerastać.
- Ej brat patrz jakie nam ładne fotki wczoraj zrobili pod tą restauracją - postawił przede mną laptopa.
- Komu ładne, temu ładne. Mówiłem Ci żebyś nie chodził w tych spodniach - wskazałem na zdjęcie - bo wyglądasz jakbyś miał pełne gacie.
- Nie, podobają mi się, a poza tym są wygodne.
Lubiliśmy robić koncerty tematyczne. Było wtedy więcej zabawy. Dzisiaj akurat taki koncert odbył się w Denver. Nie robiliśmy ich strasznie dużo, ale jak już były, to bardzo wyjątkowe.
Janette
Była niedziela, więc mogłam sobie w spokoju poleżeć w łóżku z laptopem. Przeglądałam różne strony, parę portali plotkarskich. W pewnym momencie moim oczom ukazał się wpis "Jared Leto w szpitalu...". Serce podeszło mi do gardła. Wolałam najpierw zadzwonić do Shannona żeby się upewnić.
Shannon
- Nie, podobają mi się, a poza tym są wygodne.
Lubiliśmy robić koncerty tematyczne. Było wtedy więcej zabawy. Dzisiaj akurat taki koncert odbył się w Denver. Nie robiliśmy ich strasznie dużo, ale jak już były, to bardzo wyjątkowe.
Janette
Była niedziela, więc mogłam sobie w spokoju poleżeć w łóżku z laptopem. Przeglądałam różne strony, parę portali plotkarskich. W pewnym momencie moim oczom ukazał się wpis "Jared Leto w szpitalu...". Serce podeszło mi do gardła. Wolałam najpierw zadzwonić do Shannona żeby się upewnić.
Shannon
Siedzieliśmy z Tomo w szpitalu. Zaczął dzwonić mój telefon.
- To Janette. Co ja mam jej powiedzieć? - spytałem gitarzysty.
- No jak to co?! Prawdę - powiedział oburzony.
- Hej młoda.
- To prawda, że tata jest w szpitalu?
- Tak - odpowiedziałem powoli.
- Dlaczego nie zadzwoniliście i nic nie powiedzieliście?
- Nie chcieliśmy Cię martwić.
- Nie chcieliśmy Cię martwić.
- A co z nim?
- Zabrali go na badania. Jak wróci, to mu powiem żeby do Ciebie zadzwonił. Nie martw się, nic mu nie będzie.
- Jakby mu nic nie było, to nie byłby w szpitalu - niemalże krzyknęła.
- Jakby mu nic nie było, to nie byłby w szpitalu - niemalże krzyknęła.
- Janette uspokój się - powiedziałem delikatnie.
- Jak mam się uspokoić, jak tata jest w szpitalu, a ja o niczym nie wiem. Jak będzie mógł to niech do mnie zadzwoni, dobrze? - spuściła z tonu.
- Jak mam się uspokoić, jak tata jest w szpitalu, a ja o niczym nie wiem. Jak będzie mógł to niech do mnie zadzwoni, dobrze? - spuściła z tonu.
- OK i nie denerwuj się tam, bo nie ma czym.
- Taa, jasne.
- Chryste jaka ona jest nerwowa - powiedziałem do Tomo.
- Taa, jasne.
- Chryste jaka ona jest nerwowa - powiedziałem do Tomo.
- Jak Jared, ale wiesz martwi się.
Po jakiejś godzinie wrócił mój najdroższy brat. Miał na sobie spodnie i szpitalną koszulę po kolana.
- Fajna sukienka - zażartowałem.
- Jak nadal chcesz być w zespole to zamilcz - wyraźnie nie był w humorze.
Po jakiejś godzinie wrócił mój najdroższy brat. Miał na sobie spodnie i szpitalną koszulę po kolana.
- Fajna sukienka - zażartowałem.
- Jak nadal chcesz być w zespole to zamilcz - wyraźnie nie był w humorze.
- Nie złość się. Janette dzwoniła, wie o tym, że jesteś w szpitalu. Weź do niej zadzwoń, bo się dziewczyna martwi bardzo.
- Skąd się dowiedziała?
- Skąd się dowiedziała?
- Z internetu chyba. Takie wieści się szybko rozchodzą.
Jared
Wziąłem telefon i wybrałem numer do córki, odebrała od razu.
Jared
Wziąłem telefon i wybrałem numer do córki, odebrała od razu.
- Czemu jesteś w szpitalu, co się stało?
- Powoli. Może na początek jakieś "cześć tato" czy coś.
- Powoli. Może na początek jakieś "cześć tato" czy coś.
- Nie, a więc? - Janette była uparta, miała to po mnie.
- Nic takiego, jestem trochę przemęczony - odpowiedziałem na pytanie, które zadała mi zaraz po odebraniu połączenia.
- Za dużo gracie koncertów.
- Taka praca.
- Za dużo gracie koncertów.
- Taka praca.
- Boję się o Ciebie - rozpłakała się.
- Nie płacz. Naprawdę wszystko jest ok. Odpocznę trochę i będzie w porządku.
- Nie płacz. Naprawdę wszystko jest ok. Odpocznę trochę i będzie w porządku.
- Ciekawe kiedy jak przez najbliższy czas macie non stop koncerty.
- Po tych koncertach mamy trochę wolnego.
- Tatooo.
- Przysięgam, że między jednym a drugim koncertem będę odpoczywał. Nie martw się.
- Ja się po prostu boję, że coś Ci się stanie i to się źle skończy - nie mogłem nic wydusić z siebie. - Proszę Cię dbaj o siebie. Matki nie mam, Ciebie nie mogę stracić - po policzku spłynęła mi łza. Janette miała rację. Muszę zacząć o siebie dbać, bo ma tylko mnie. Jak tego nie zrobię, to rzeczywiście może mieć fatalne skutki.
- Przysięgam, że między jednym a drugim koncertem będę odpoczywał. Nie martw się.
- Ja się po prostu boję, że coś Ci się stanie i to się źle skończy - nie mogłem nic wydusić z siebie. - Proszę Cię dbaj o siebie. Matki nie mam, Ciebie nie mogę stracić - po policzku spłynęła mi łza. Janette miała rację. Muszę zacząć o siebie dbać, bo ma tylko mnie. Jak tego nie zrobię, to rzeczywiście może mieć fatalne skutki.
- Obiecuję - powiedziałem w końcu.
- Jak następnym razem coś ci będzie, to ja chcę o tym wiedzieć. Nie ukrywaj niczego przede mną.
- Już więcej tak nie zrobię, przepraszam.
- Dobrze już, zostawmy to. Ja muszę kończyć, kocham Cię, pa.
- Ja Ciebie też - rozłączyłem się. Poczułem jak uchodzi ze mnie powietrze. Muszę zacząć jej słuchać.
- Płakałeś? - do sali wszedł Shannon.
- Nie - wytarłem oczy.
- Przecież widzę.
- To nieważne. Rozmawiałem z Janette, o nic nie pytaj.
- Mam pańskie wyniki - w pomieszczeniu pojawił się lekarz.
- Panie doktorze proszę mu powiedzieć żeby trochę zwolnił, bo mnie nie słucha - brat zwrócił się do lekarza.
- Co z tymi wynikami? - spytałem.
- Nie są rewelacyjne. Jak Pan sam o to nie zadba, to ja nic nie poradzę.
- Tak wiem. Córka przed chwila zrobiła mi wykład o to, wystarczy.
- Skoro ma Pan córkę, to może warto trochę zmienić tryb życia i spędzać więcej czasu w domu niż w trasie. To jest wypis, życzę powodzenia i radzę na siebie bardziej uważać.
- Do widzenia.
Opuściliśmy szpital i pojechaliśmy do hotelu. Od razu położyłem się spać, byłem zmęczony tym wszystkim, a do tego jutro mieliśmy koncert, którego nie odwołaliśmy.
Po Atlancie następnym miastem było Louisville, gdzie zagraliśmy dwa koncerty. Mając ciągle w głowie słowa Janette, zacząłem o siebie dbać. Starałem się wysypiać i pić mniej kawy. Dla większości to było zaskoczenie, że zmieniłem nieco tryb życia.
- Od kiedy pijesz zieloną herbatę? - spytał Shannon.
- Od momentu, gdy wyszedłem ze szpitala.
- Nareszcie zaczynasz o siebie dbać - był wyraźnie zadowolony tym faktem.
- Lepiej późno niż wcale.
Parę dni później siedziałem z Emmą i ustalaliśmy jakieś szczegóły dotyczące nadchodzących koncertów. Spojrzałem na zegarek, było po 23.
- Dokończymy jutro ok? Ja idę spać.
- Nie poznaję Cię. Nigdy nie kończyliśmy pracy, gdy wszystko nie było załatwione.
- Widzisz coś się zmieniło. Trasa nie ucieknie, a ja mam tylko jedno życie. O której mamy jutro samolot?
- O 12.
- Dzięki, dobranoc.
***
Nowy York . . . jak ja kocham Nowy York. Dzisiaj jest Fashion Week, a potem jedziemy z chłopakami na imprezę Purple Magazine. Myślałem nad tym żeby ściągnąć tu Janette na parę dni, ale stwierdziłem, że nie będę miał dla niej zbyt wiele czasu, więc sobie odpuściłem. Dzień po takim After Party jest dniem ciężkim, szczególnie dla Shannona i Tomo. Zeszli na śniadanie, a ich wyraz twarzy mówił sam za siebie.
- Co panowie główka boli? - spytałem.
- Nie drwij - odpowiedział brat, chwytając szklankę z wodą.
Chłopakom jednak było mało i wieczorem postanowili wypić po parę piw. Zajrzałem do nich, obaj spali w pokoju gitarzysty. Poszedłem do siebie, wziąłem prysznic, gdy wychodziłem z łazienki ktoś zapukał, otworzyłem - Emma.
- Jared! Czemu Ty ich nie przypilnowałeś. Oni są kompletnie zalani. Jutro nie będą w stanie się ruszyć, a przecież macie wywiad. Zawsze wszystko musi być na mojej głowie.
- Nie krzycz, jest 1 - powiedziałem spokojnie - czemu ja miałbym ich pilnować, są dorośli, nie przesadzaj. Pilnować to ja mogę Janette. A co do wywiadu, to jak nie będą w stanie, to pójdę sam. Nie przejmuj się, idź spać.
- Ale jak to sam? Wywiad miał być z całym zespołem - ta dziewczyna mnie kiedyś wykończy.
- Emma... - spojrzałem na nią z ukosa.
- Już nic nie mówię. To Wasz zespół.
- Dokładnie, dobranoc - zamknąłem drzwi. Czy mieć trochę spokoju, to tak dużo.
Następnego dnia samopoczucie Shannona i Tomo nie było najgorsze, więc udaliśmy się na wywiad. Za dużo się nie odzywali, ale ważne że byli.
Dzisiaj ma się odbyć pokaz "Hurricane". Zrobiłem taki teledysk, a nie inny, bo miałem taki pomysł.Większość stacji telewizyjnych ocenzurowała go, albo puszczała w bardzo późnych godzinach. Widzą tam tylko erotykę, a to nie o to chodzi. Przemoc, życie, wyznanie, walka, śmierć czemu nie widzą tego. "Video jest zbyt erotyczne, nie możemy go transmitować" - a ugryźcie się. Dostałem niezliczoną liczbę takich maili. W związku z tym postanowiłem zrobić pokaz "Hurricane". Znaczna część ludzi nie kryła zdziwienia, że pokazaliśmy to. Wszystko co zaplanowaliśmy udało się i przyszła masa ludzi. Zawsze to powtarzałem po premierze "Hurricane" - chodzi o przesłanie, a nie o skąpo ubrane kobiety. Kto miał to zrozumieć, ten zrozumiał.
______________________________________________________________
Wiem, że początek jest dość zagmatwany i nieskładny.
Rozdział nie był za długi, a do tego wycięłam 2 sceny, więc zrobił się jeszcze krótszy, nie bijcie za to.
Wracam do poprzedniej częstotliwości dodawania rozdziałów, czyli mniej więcej co tydzień.
Czytam = Komentuję.
- Jak następnym razem coś ci będzie, to ja chcę o tym wiedzieć. Nie ukrywaj niczego przede mną.
- Już więcej tak nie zrobię, przepraszam.
- Dobrze już, zostawmy to. Ja muszę kończyć, kocham Cię, pa.
- Ja Ciebie też - rozłączyłem się. Poczułem jak uchodzi ze mnie powietrze. Muszę zacząć jej słuchać.
- Płakałeś? - do sali wszedł Shannon.
- Nie - wytarłem oczy.
- Przecież widzę.
- To nieważne. Rozmawiałem z Janette, o nic nie pytaj.
- Mam pańskie wyniki - w pomieszczeniu pojawił się lekarz.
- Panie doktorze proszę mu powiedzieć żeby trochę zwolnił, bo mnie nie słucha - brat zwrócił się do lekarza.
- Co z tymi wynikami? - spytałem.
- Nie są rewelacyjne. Jak Pan sam o to nie zadba, to ja nic nie poradzę.
- Tak wiem. Córka przed chwila zrobiła mi wykład o to, wystarczy.
- Skoro ma Pan córkę, to może warto trochę zmienić tryb życia i spędzać więcej czasu w domu niż w trasie. To jest wypis, życzę powodzenia i radzę na siebie bardziej uważać.
- Do widzenia.
Opuściliśmy szpital i pojechaliśmy do hotelu. Od razu położyłem się spać, byłem zmęczony tym wszystkim, a do tego jutro mieliśmy koncert, którego nie odwołaliśmy.
Po Atlancie następnym miastem było Louisville, gdzie zagraliśmy dwa koncerty. Mając ciągle w głowie słowa Janette, zacząłem o siebie dbać. Starałem się wysypiać i pić mniej kawy. Dla większości to było zaskoczenie, że zmieniłem nieco tryb życia.
- Od kiedy pijesz zieloną herbatę? - spytał Shannon.
- Od momentu, gdy wyszedłem ze szpitala.
- Nareszcie zaczynasz o siebie dbać - był wyraźnie zadowolony tym faktem.
- Lepiej późno niż wcale.
Parę dni później siedziałem z Emmą i ustalaliśmy jakieś szczegóły dotyczące nadchodzących koncertów. Spojrzałem na zegarek, było po 23.
- Dokończymy jutro ok? Ja idę spać.
- Nie poznaję Cię. Nigdy nie kończyliśmy pracy, gdy wszystko nie było załatwione.
- Widzisz coś się zmieniło. Trasa nie ucieknie, a ja mam tylko jedno życie. O której mamy jutro samolot?
- O 12.
- Dzięki, dobranoc.
***
Nowy York . . . jak ja kocham Nowy York. Dzisiaj jest Fashion Week, a potem jedziemy z chłopakami na imprezę Purple Magazine. Myślałem nad tym żeby ściągnąć tu Janette na parę dni, ale stwierdziłem, że nie będę miał dla niej zbyt wiele czasu, więc sobie odpuściłem. Dzień po takim After Party jest dniem ciężkim, szczególnie dla Shannona i Tomo. Zeszli na śniadanie, a ich wyraz twarzy mówił sam za siebie.
- Co panowie główka boli? - spytałem.
- Nie drwij - odpowiedział brat, chwytając szklankę z wodą.
Chłopakom jednak było mało i wieczorem postanowili wypić po parę piw. Zajrzałem do nich, obaj spali w pokoju gitarzysty. Poszedłem do siebie, wziąłem prysznic, gdy wychodziłem z łazienki ktoś zapukał, otworzyłem - Emma.
- Jared! Czemu Ty ich nie przypilnowałeś. Oni są kompletnie zalani. Jutro nie będą w stanie się ruszyć, a przecież macie wywiad. Zawsze wszystko musi być na mojej głowie.
- Nie krzycz, jest 1 - powiedziałem spokojnie - czemu ja miałbym ich pilnować, są dorośli, nie przesadzaj. Pilnować to ja mogę Janette. A co do wywiadu, to jak nie będą w stanie, to pójdę sam. Nie przejmuj się, idź spać.
- Ale jak to sam? Wywiad miał być z całym zespołem - ta dziewczyna mnie kiedyś wykończy.
- Emma... - spojrzałem na nią z ukosa.
- Już nic nie mówię. To Wasz zespół.
- Dokładnie, dobranoc - zamknąłem drzwi. Czy mieć trochę spokoju, to tak dużo.
Następnego dnia samopoczucie Shannona i Tomo nie było najgorsze, więc udaliśmy się na wywiad. Za dużo się nie odzywali, ale ważne że byli.
Dzisiaj ma się odbyć pokaz "Hurricane". Zrobiłem taki teledysk, a nie inny, bo miałem taki pomysł.Większość stacji telewizyjnych ocenzurowała go, albo puszczała w bardzo późnych godzinach. Widzą tam tylko erotykę, a to nie o to chodzi. Przemoc, życie, wyznanie, walka, śmierć czemu nie widzą tego. "Video jest zbyt erotyczne, nie możemy go transmitować" - a ugryźcie się. Dostałem niezliczoną liczbę takich maili. W związku z tym postanowiłem zrobić pokaz "Hurricane". Znaczna część ludzi nie kryła zdziwienia, że pokazaliśmy to. Wszystko co zaplanowaliśmy udało się i przyszła masa ludzi. Zawsze to powtarzałem po premierze "Hurricane" - chodzi o przesłanie, a nie o skąpo ubrane kobiety. Kto miał to zrozumieć, ten zrozumiał.
______________________________________________________________
Wiem, że początek jest dość zagmatwany i nieskładny.
Rozdział nie był za długi, a do tego wycięłam 2 sceny, więc zrobił się jeszcze krótszy, nie bijcie za to.
Wracam do poprzedniej częstotliwości dodawania rozdziałów, czyli mniej więcej co tydzień.
Czytam = Komentuję.
Rozdział strasznie krótki i treściwy. Gdyby chociaż był dłuższy ! :D Uwielbiam jak Shannon z Jared'em się droczą. Wielkie zdziwienie gdy Jared trafił do szpitala. W pewnym momencie pomyślałam sobie, co by było gdyby nasz Jared umarł, oczywiście w opowiadaniu. Za dużo pracuje, poniekąd to jego wina. Janette powinna mu dokopać jeszcze mocniej do dupy. Bardzo podoba mi się to zdjęcie przed restauracją. Wtedy korzystnie Jared wyglądał, nie to co teraz, bez brwi - wychudzony. Czekam na następny :) Jakby co to ja Asia, przed chwilą ze mną pisałaś na Twitterze ; 3
OdpowiedzUsuńStrasznie krótki i bardzo dziwny oO.
UsuńCo racja, to racja, ale Jared już chyba wrócił do normalnego odżywiania, więc będzie dobrze :)
no, nie powiem, ze nie, ale ten rozdzial bardzo chaotyczny, bardzo szybki i nie wiem, czy akcja ze szpitalem jest w stu procentach trafiona. troche za szybko leci u Ciebie ta akcja, troche nie fajnie. gdyby na dluzej zatrzymac sie na jakims wydarzeniu, jakos go opisac, moze zrobic wprowadzenie do tego kim jest matka Janette, moze jakies retrospekcje Jareda pocisnac. no nie wiem. ale przydalo by sie cos, bo szczerze teraz czyta sie to troche jak pamietnik jakiegos zabieganego, zapracowanego czlowieka, ktory nie ma czasu skupiac sie na waznych wydarzeniach troche dluzej niz przez dwa zadania. pozdrawiam, caluje, czekam na ciag dalszy i wybacz za samo 'pouczanie', ktore moglas odebrac za krytyke, nie to mialam na mysli, na pewno nie.. ;) jeszcze raz buziaki, do nastepnego, Happy Idiot.. :3
OdpowiedzUsuńWiem, że ten rozdział nie był najlepszy. Ja sobie bardzo dobrze zdaję z tego sprawę. Jak tylko zaczęłam go pisać i popsułam pierwsze 3 sceny, wiedziałam, że to się źle skończy. Nie byłam w stanie tego poprawić, bo co zaczęłam wychodziły mi jakieś niestworzone rzeczy.
UsuńAkcja leci, ale to się zmieni niedługo, trzeba być cierpliwym :)
Ja dzięki takim komentarzom jak ten Twój, wiem jakie błędy zrobiłam i postaram się już ich nie popełniać, więc spokojnie.
Witaj ! Nie wiem czy ja miałam tylko takie wrażenie ale ten rozdział był strasznie''suchy''. Brakowało mi opisana uczuć zarówno Jannet jak i Jay'a ale nie mówię że jest źle choć mogło by być lepiej.
OdpowiedzUsuńW sumie to nawet nie wiem co mogłabym napisać więcej.Mam kompletną pustkę w głowie.
AA no tak.Shanny na tym zdjęciu naprawdę wygląda jakby miał pełne gacie.Bardzo dobrze że Jared zaczął o siebie dbać.Wyjdzie mu to na dobre.
Czekam na następny i życzę weny ! Pozdrawiam.
Wiem, że za dobrze nie było.
UsuńNie dziękuję. Również pozdrawiam :)
Pokaz Hurricane, assdfghjkl, moja ukochana piosenka, teledysk mniej, ale piosenka asdfghjkl! :D
OdpowiedzUsuńLaczu w szpitalu i nie powiedział córce? Co, co?! O.o Tak nie można, czuję, że zrobi mu z dupy jesień średniowiecza :D
Krótki rozdział i takie superturbo przyśpieszenie, ale nie zniechęcaj się, pisz dalej bo jestem ciekawa :)
Piosenka jest świetna, a co do teledysku no cóż, jak dla mnie jest inspirujący.
Usuń"zrobi mu z dupy jesień średniowiecza" <3
Ja się nie zniechęcam, ciężko jest mnie zniechęcić, a tym bardziej jeśli chodzi o to opowiadanie, więc spokojnie :)