26 lipca 2015

49. "Mam dziewczynę, jesteś nią Ty i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy."

Dwa dni po wylocie zespołu do Australii polecieliśmy z Robertem do Miami na Ultra Music Festival. Zapowiadało się obiecująco ze względu na wykonawców: Carl Cox, Kaskade, Showtek, MGMT, Zedd, W&W, Martin Garrix, Nicky Romero, Above & Beyond, Emipre of the Sun i Armin van Buuren, na jego występ czekałam najbardziej. Ostatniego dnia przed południem wyciągnęłam szatyna na miasto. Dotarliśmy na wybrzeże skąd miał zacząć się rejs po zatoce.
- Zaplanowałaś to - Rob się uśmiecha.
- Skąd taki pomysł? - wchodzę na pokład unikając jego wzroku.
- Nie znamy się od wczoraj - puszcza mi oczko.
Siedzieliśmy w centrum miasta pijąc kawę. Zapatrzona w ludzi, którzy w porze lunchu gdzieś się spieszyli nie zauważyłam, że mężczyzna zrobił mi zdjęcie. Zobaczyłam je dopiero na jego koncie na Instagramie.
- Czemu je wstawiłeś?
- A czemu nie? To jest bez sensu, że ciągle się ukrywamy. Czuję się jakby ktoś zamknął nas w klatce.
- Dlaczego mi o tym wcześniej nie mówiłeś? - zapytałam z troską w głosie. To była moja wina.
- Tak bardzo Ci zależało żeby nikt o tym nie wiedział, więc nie chciałem tego psuć, ale jesteśmy już razem dwa lata i...
- Proszę zapiąć pasy, będziemy lądować - powiedziała stewardessa.
- Dokończymy kiedy indziej - pocałował mnie w policzek.

Po powrocie z zajęć ugotowałam coś na szybko i czekałam na Roberta, ale zamiast niego pojawił się Shannon.
- Kiedy wróciłeś? - zapytałam.
- Dzisiaj rano.
- A tata?
- Został, ale mówił, że wróci w tym tygodniu.
- Yhym. Jesteś głodny, zrobiłam obiad.
- Przecież Ty nie lubisz gotować.
- No nie lubię, ale Robert coś musi jeść.
- Dla mnie nie musisz tego robić - usłyszałam głos szatyna.
- To nic wielkiego.
- Może wy mieliście jakieś plany, a ja tak wpadłem bez uprzedzenia?
- Ja miałem jeden plan plan odkąd wyszedłem z biura - Rob otworzył lodówkę i wyjął piwo. - Przepraszam, ale nie jestem głodny - przekrzywił butelkę pozbawiając ją połowy zawartości.
- Stało się coś?
- Nie - pocałował mnie głowę i zszedł do salonu.
Pod koniec tygodnia wylądowaliśmy z Robertem w Palm Springs. Jak co roku zapowiadał się idealny festiwal i cudowny pobyt. Po śniadaniu i kawie wyjechaliśmy do Empire Polo Club. Pierwszy na mojej liście był występ MS MR na głównej scenie. Bardzo dobry duet z Nowego Yorku. Potem Bastille, uwielbiałam ich, a szczególnie wokal Dan'a. Następnie Grouplove i Ellie Goulding .
- Co jest? - spytał tata.
- Nic, zakręciło mi się w głowie.
- To idźcie sobie siąść. Blada jest. Miej ją na oku - wokalista szepnął do Roberta.
- Może zjedz coś - zaproponował szatyn.
- Nie jestem głodna, ale napiłabym się kawy.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł - pokręcił głową.
- Nie każ się prosić - delikatnie się uśmiechnęłam.
Po kilkunastominutowym  odpoczynku wróciliśmy żeby zobaczyć ostatnie koncerty Martina Garrixa i Zedda.
- Czuję się prześladowany - powiedział Anton witając się z nami.
- Wydaje Ci się.
- Spotkamy się w VIP ROOM'IE, tylko się przebiorę.
Po powrocie DJ'a zaczęła się prawdziwa impreza. Po którejś kolejce wszyscy byli w dobrych nastrojach również tata, który nie pił, ale bacznie czuwał nad całą sytuacją.
- Może wystarczy? - spojrzał na mnie.
- Proszę, nie zaczynaj.
Na moje słowa u wokalisty pojawiła się żyłka pod jego lewym okiem, która nie zwiastowała nic dobrego.
- Już nie będę więcej piła, nie denerwuj się - spojrzałam na niego. Mężczyzna pokręcił z dezaprobatą głową.
- Jared rozchmurz się - zawołał Zedd. - Nie truj jej głowy, też miałeś kiedyś 20 lat.

- Kiedyś.
- Bo przestanę Cię lubić - wycelował w niego palec.
- Dobra nie odzywam się już - wzniósł ręce do góry.
Gdy wróciliśmy do domu było po 4 i wszyscy od razu poszliśmy spać. Pobudka następnego dnia była nie lada wyczynem. Ja marzyłam tylko o kawie, ale reszta oczywiście musiała coś zjeść. W Indio byliśmy chwilę przed koncertem Capital Cities. Potem Cage The Elephant. Znałam ich już wcześniej i uwielbiałam ich singiel z 2013 roku "Come a Little Closer". Później Galantis, wiedziałam, że to będzie coś dobrego.
- Zmarzłaś - Rob przejechał dłońmi po moich ramionach.
- Troszeczkę.
- Rozgrzeje Cię jak wrócimy do domu - szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
W ostatni dzień festiwalu wstaliśmy wcześnie i zjedliśmy śniadanie przy basenie. Przed 12 byliśmy już w drodze na Coachellę. Po koncercie Rudimental tata wsiadł w helikopter żeby dotrzeć do Los Angeles na galę MTV Movie Awards.
- Skoro już go nie ma, to może troszkę zaszalejemy? - spytałam szatyna.
- A wiesz, że istnieje prawdopodobieństwo, że wróci wieczorem.
- To trudno.
- Niegrzeczna dziewczynka, lubię Cię taką.
- Zauważyłam - dwuznacznie się uśmiechnęłam.
W międzyczasie zdążyliśmy zobaczyć The 1975 i The Naked And Famous. Mając trochę wolnego przed występem Calvina Harrisa poszliśmy odpocząć i spotkaliśmy Braxtona. Po minie Rob'a widziałam, że nie jest tym zachwycony, co mnie zdziwiło, bo mówił, że nie ma nic przeciwko temu, że się przyjaźnimy.
Odstawiłam kolejną szklankę po drinku na stolik i usłyszałam głos taty.
- Zostawić Was na chwilę samych i już. Cześć Braxton.
- Siema.
- Szybko wróciłeś - zerknęłam na zegarek, było po 21.
- Czułem, że zostawienie Was samych na dłużej jest ryzykowne.

W poniedziałkowe popołudnie wszyscy poza nami wrócili do LA.
- Ale na pewno możemy tu jeszcze zostać? - zapytałam wokalisty.
- Tak, bawcie się dobrze - cmoknął mnie w policzek.
- To jakie mamy plany? - spojrzałam na chłopaka, gdy taksówka odjechała.
- Teraz spacer, potem kolacja, a co będzie po kolacji, to się zobaczy - poruszył brwiami.
Po romantycznej kolacji przy świecach na tarasie nadeszła ta druga część wieczoru. Mężczyzna powoli mnie rozbierał.
- Mógłbyś trochę szybciej to robić?
- Ale mi tak odpowiada.
- Robert!
- Czemu jesteś taka niecierpliwa - zaśmiał się.
- Taka się urodziłam - zamknęłam mu usta pocałunkiem.
Ostatniego dnia postanowiłam wykorzystać piękną pogodę panującą w Palm Springs.
- Kochanie?
- Tak?
- Posmarujesz mi? - zamachałam w powietrzu kremem do opalania.
- Idę.
Szatyn rozsmarował olejek na moich plecach, a potem poczułam, że rozpiął górę od mojego stroju kąpielowego.
- Co robisz?
- Nic, odwróć się.
Posłusznie odwróciłam się na plecy. Robert wylał trochę olejku na brzuch, po czym przesunął dłońmi do góry ściągając tym samym mój stanik. 
- Wiesz jak pięknie będziesz wyglądać, jak cała się opalisz.
- A jak mnie ktoś zobaczy?
- Chyba ja, a ja już wszystko widziałem.
- Ale...
- Nie masz czego się wstydzić. Jesteś śliczna, a ja obiecuję, że nie będę się cały czas na Ciebie patrzył żebyś nie czuła się skrępowana, ok?
- No dobrze.
Siedząc wieczorem przed telewizorem byłam zmęczona, przez dwie godziny pakowałam walizkę, a kolejną robiłam kolację.
- Może pójdziemy spać, Ty padasz z nóg, a jutro o 8 mamy samolot.
- Chętnie.
Po powrocie tata zabrał mnie ze sobą na wywiad, a potem na obiad.
- Wstawaj, jest po 7 i się spóźnisz - próbował mnie obudzić.
- Yhym.
- Janette - podniósł głos.
- Już wstaję.
Po zajęciach poszłam na lunch z Kimberly, a potem pojechałam do Megan, gdyż dziewczyna miała dzisiaj urodziny.
- Niespodzianka - powiedziałam, gdy blondynka otworzyła drzwi. - Przeszkadzam?
- Nie, wchodź - uśmiechnęła się.
- Cześć - z salonu wyszedł Rayan.
- Hej - nieznacznie się uśmiechnęłam. - To dla Ciebie - dałam dziewczynie prezent. 
- Dziękuję, napijesz się czegoś?
- Kawy.
- Rayan zaprowadź Janette na taras, ja zaraz przyjdę - rzuciła do brata.
- Jak tam studia? - spytałam chłopaka.
- Całkiem fajnie, a u Ciebie?
- Nie narzekam.
- Jestem - Meg weszła na taras.
- To narazie - blondyn znikł wchodząc do środka.
- Cieszę się, że wpadłaś. Co słychać? Opowiadaj!
- No jak to u mnie, ciągle cię się dzieje.
- A Robert?
- Idealnie, że tak powiem. Czasami to się dziwię, że jest tak spokojnie.
- Widocznie jesteście dla siebie stworzeni - poruszyła brwiami. 
- Może tak być - uśmiechnęłam się. - A jak Twoje studia?
- Momentami jest ciężko, ale się nie poddaję. 
Od blondynki wyszłam wieczorem i pojechałam prosto do Roberta. Byłam już spóźniona, ale liczyłam, że szatyn mi wybaczy. Wchodząc do mieszkania usłyszałam poza nim jeszcze jedną osobę.
- Cześć - powiedziałam wchodząc w głąb pomieszczenia.
- O hej - Rob odwrócił się w moją stronę. Majstrował coś w kuchni.
- Przepraszam za spóźnienie, ale zagadałam się z Megan.
- Nie szkodzi. Mamy gościa - wskazał na chłopca siedzące na kanapie. - Wyatt przywitaj się z ciocią. Chłopczyk zerknął na mnie słodko się uśmiechając.
- Co to za dziecko? - zapytałam. Sekundę później się przeraziłam, a jeśli to był syn Roberta? Potrząsnęłam głową, nie przeżyłabym tego.
- Syn sąsiadów z naprzeciwka. Ich opiekunka musiała wyjść i Olivia dzwoniła czy bym z nim trochę nie został. Czemu jesteś taka blada? Nie ukrywam przed Tobą dzieci, bo ich nie mam, spokojnie - pocałował mnie. - Zjesz z nami?
- Tak, tylko umyję ręce - skierowałam się w stronę łazienki. Usiadłam na kanapie koło chłopca zawieszając na nim wzrok. Był uroczy, miał kręcone blond włosy, niebieskie oczy i jakieś pięć lat.
- Ziemia kochanie.
- Przepraszam.
- A jak Ty masz na imię? - chłopiec spojrzał na mnie.
- Janette.
- I jesteś dziewczyną wujka?
- Tak. 
Chwilę później wdrapał się na moje kolana.
- Zostaje tu na noc? - spytałam szatyna.
- Nie, Olivia powinna zaraz być. 
Niedługo później zadzwonił dzwonek.
- Chodź, mamusia już jest - podniosłam chłopca z kanapy.
- Przepraszam Robert, ale nie miałam co zrobić - usłyszałam kobiecy głos.
- Nic się nie stało.
- Cześć - weszłam do korytarza z małym na rękach.
- Jesteś Janette, zgadłam?
- Tak.
- Robert sporo o Tobie opowiadał - zabrała Wyatta.
- Słyszałaś o mnie, a ja o Tobie nie. Ciekawe czemu - spojrzałam na chłopaka.
- Kiedyś wspominał, że ma ładną dziewczynę. Musimy się lepiej poznać. Może wpadniecie do nas na kolację jutro? Poznasz mojego męża. O 19?
- Będziemy - Rob kiwnął głową.
- To super. Jeszcze raz dzięki. Do jutra - wyszła, a ja stałam jak słup soli.
- Co mnie ominęło?
- Potem Ci opowiem, dobrze? - pociągnął mnie w stronę sypialni.
- Ale...
- Potem - położył mi palec na ustach.
Budząc się następnego dnia najpierw poszłam do łazienki, a potem do kuchni. Dopiero wtedy spojrzałam na zegarek, było już południe, więc wzięłam się za śniadanie. Włączyłam ekspres i otworzyłam lodówkę. Wyciągając po kolei produkty zdecydowałam się na jajka z bekonem, które uwielbiał szatyn. Gdy już praktycznie skończyłam i miałam iść go obudzić, ten objął mnie w pasie i złożył na mojej szyi delikatny pocałunek.
- Dzień dobry - zamruczał mi do ucha. - Wiesz, że całkiem nieprzyzwoicie wyglądasz w samej bieliźnie.
- A ty wyglądasz bardzo nieprzyzwoicie - obróciłam się w jego stronę. Stał przede mną zupełnie bez niczego.
- Ups - jego ręce natychmiast zsunęły się w dół zakrywając co nieco.
- I to niby jak się szybko zawstydzam.
- No dobra wygrałaś, ja też.
- Idź się ubierz, tylko ruchy, bo wystygnie - strzeliłam go w pupę, gdy się odwrócił.
- Policzymy się za to.
- Bo dostaniesz jeszcze raz.
Po minucie wrócił w samych bokserkach.
- Radzę pilnować swojego tyłeczka, bo nie chcesz żeby znalazł się w moich rękach - sięgnął po kubek z espresso. 
- Grozisz mi?
- Ostrzegam.
Po śniadaniu wzięłam szybki prysznic. Wychodząc z łazienki w samym ręczniku nie spodziewałam się, że coś może się stać. Robert szybkim ruchem pozbawił mnie puszystego materiału i przyciągnął do siebie.
- Wiesz co bym teraz z Tobą zrobił? - spojrzał mi prosto w oczy.
- Domyślam się - odpowiedziałam powoli zaskoczona całą sytuacją.
- Ale pójdę wziąć prysznic - puścił mnie i wyszedł. Stałam dłuższą chwilę kompletnie zdezorientowana, po czym się ubrałam i usiadłam w salonie włączając telewizor. Pół godziny później dołączył do mnie chłopak.
- Będziemy się tak obijać do momentu aż wyjdziemy? - spytał.
- A co nudzi Ci się?
- Troszeczkę.
- Możemy pograć jak chcesz.
- Ok, ale o co?
- Wymyśl coś - puściłam mu oczko.
- Bez trofeum, to nie ma po co grać. Już wiem - powiedział po chwili zastanowienia. - Zgadzasz się?
- Ale co to jest? Jak mi nie powiesz, to się nie zgodzę.
- Seks. Bardzo urozmaicony seks.
- Co masz na myśli mówiąc urozmaicony? - zapytałam.
- Jak Ci powiem, to nie będzie elementu zaskoczenia.
- Wiesz, że jeśli chodzi o to, to nie lubię niespodzianek. Chodzi tylko o nas? - upewniłam się.
- Tak, no coś Ty. Nie będę się z nikim Tobą dzielił. - Na moim ciele pojawiły się ciarki. - Nie bój się, przecież nigdy nie zrobiłem nic bez Twojej zgody. Jeśli nie będzie Ci się podobać, to nic się nie wydarzy. Ufasz mi, prawda? - złapał mnie za podbródek.
- Bardzo.
- No właśnie. Także bądź spokojna. Gramy?
- Yhym - kiwnęłam głową.
W grze oczywiście przegrałam. W strzelanki, które Robert wprost uwielbiał nie miałam szans.
- Denerwujesz się, dlaczego? - szatyn wyłączył grę i usiadł bokiem żeby mnie lepiej widzieć. Zamknęłam oczy i głęboko odetchnęłam.
- Jednocześnie jestem ciekawa co zaplanowałeś i się boję - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Oj kochanie. Chodź do mnie - przytulił mnie.
- Ja wiem, że to dziecinne. Jestem dorosła i różne rzeczy się robiło, ale to mnie przerasta. Boję się nieznanego, a jeśli chodzi o seks, to mój strach wzrasta dziesięciokrotnie.
- Nie musisz się bać. Nie skrzywdziłbym Cię. Nie mogę zepsuć tego, że mi ufasz w jednej z ważniejszych kwestii związku.
- Przepraszam. Zachowuje się jak idiotka.
- Przestań. Nie mów tak. Wiesz, jakie to ważne, że mówisz o tym czego się boisz, że tak po prostu rozmawiasz ze mną o seksie. Bardzo to cenię, bo to pokazuje, że jesteś bardzo dojrzała i, że nasz związek jest dla Ciebie ważny.
- Weź, bo będę płakać - zasłoniłam oczy.
- Głupio mi, że ja się niczego nie boję, jeśli chodzi o nas. To znaczy boję się, że zostawisz mnie dla kogoś młodszego.
- Nigdy większej bzdury nie słyszałam - powiedziałam. - Wiesz ilu chłopaków w wieku zbliżonym do mojego poznałam odkąd jesteśmy razem? Ale oni wszyscy są tacy sami i myślą tylko o jednym, a ja nie chcę spędzić życia z kimś takim. Mam Ciebie, jesteś w pewien sposób wyjątkowy i Cię kocham, a to, że masz już prawie 33 lata nic nie zmienia, bo wyglądasz na 26, max 30. - Mężczyzna uśmiechnął się na moje słowa.
- Moja mama jak Cię poznała zapytała mnie czemu spotykam się z dziewczyną, która jest ode mnie dużo młodsza i w dodatku nic nie wie o życiu, bo jest rozpieszczoną nastolatką. Nie bądź na nią zła, o to.
- Dużo ludzi tak o mnie myśli - przerwałam mu.
- I widzisz wtedy zdałem sobie sprawę, że przeżyłaś dużo więcej niż ja i to Cię zmieniło. Pamiętam jak się Tobą zajmowaliśmy z Jamiem po wypadku. Byłaś nastolatką, która tęskniła za ojcem i nienawidziła szkoły z internatem.
- I robiła to, co chciała - dodałam.
- Spójrz na siebie teraz. Jesteś inną dziewczyną niż cztery lata temu i inną niż wtedy, gdy zaczęliśmy być razem. 
- To prawda. A Twoja mama nadal nie może się pogodzić z tym, że jesteśmy razem?
- Ona potrzebuje czasu, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Nie chciałabym się kłócić z nią o jedynego syna.
- Wiem, że zależy Ci na jej akceptacji, ale nie chciałabyś mieć akceptacji od Jennifer?
- Jeśli chodzi o nią, to targałyby mną dwa różne odczucia, jak dzisiaj. Nie wiem czy najpierw bym ją uściskała, czy dała jej w twarz. To za trudne, ale chyba chciałabym kiedyś się z nią spotkać. Brakuje mi jej mimo wszystko, nie będę tego ukrywać.
- Jesteś dziewczyną, a Wy zawsze bardziej potrzebujecie matki, ciepła i tak dalej.
- Tata wypełnił tą pustkę w 100%, ale były takie sytuacje, o których możesz porozmawiać tylko z mamą. Ty też tak miałeś, że są tematy, które poruszasz tylko z tatą. Ja zawsze miałam problem i tata nie mógł pojąć, czemu nie chciałam mu powiedzieć o różnych sprawach.
- Teraz chyba jest inaczej, prawda?
- Jestem starsza i inaczej do tego podchodzę. W gruncie rzeczy, to teraz rozmawiamy o wszystkim.
- Wybacz, że Ci przerwę - położył mi palec na ustach. - Trochę późno się zrobiło.
- Faktycznie, jak tak dalej pójdzie, to się spóźnimy - zeskoczyłam z kanapy i poszłam do sypialni poszukać ubrania. Otworzyłam szafę chłopaka grzebiąc w moim rzeczach, które tam były. Po kilkunastu minutach byłam zrezygnowana.
- Chyba pojadę do domu.
- Chyba nie będziesz musiała - szatyn zaczął przesuwać wieszaki. Było widać, że czegoś szuka. - Jest, proszę i nie musisz dziękować.
Na wieszaku wisiała czarna, luźna sukienka przed kolano z rękawkiem. Miałam ją na sobie tylko raz. Zerknęłam na buty, które stały na dnie szafy i sięgnęłam po czarne szpilki. Dobrałam wszystkie dodatki i poszłam się umalować.
- Wpuścisz mnie tu? - lekko uchyliłam drzwi. 
- No skoro muszę, z resztą już skończyłem - odłożył maszynkę do golenia.
- Jak wytrwamy i kiedyś będziemy kupować czy budować dom, to w łazience muszą być dwie umywalki i duże lustro.
- Przyjąłem. Maluj się, bo Olivia nas zatłucze.
- Chyba Ciebie, ja jej nie znam, a ona chyba wie o mnie dość sporo.
- Czy Ty jesteś zazdrosna o moją zamężną sąsiadkę z dzieckiem?
- A nie mogę być? To, że ma ustabilizowaną sytuacje rodzinną niczego nie zmienia. 
- Ale poczekaj, czego Ty się obawiasz, że ja ją poderwę czy ona mnie?
- Nie drąż - przejechałam tuszem po rzęsach.
- Ja bym nie rozbił czyjejś rodziny, bo dziecko ucierpiałoby najbardziej, a tak w ogóle, to czemu miałbym ją podrywać, skoro mam Ciebie? Kochanie daj spokój. Poznasz ich i szybko zmienisz zdanie. Jeśli chodzi o Olivię, to najpierw poznałem jej męża, Brandona. Potem wpadł na piwo i jakiś czas później przedstawił mi swoją żonę, a ona jak to kobieta zadała kilka pytań o moje życie prywatne, to odpowiedziałem. Mam dziewczynę, jesteś nią Ty i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Widzisz do czego doprowadziłaś, że ja facet, który jest na ogół twardy i miał już kilka dziewczyn tłumaczy Ci się. Nigdy tego nie robiłem.
- To czemu teraz to zrobiłeś? - zapytałam odwracając się do niego.
- Bo nie chcę żebyś się niepotrzebnie denerwowała i złościła na mnie, a w dodatku strasznie tego nie lubię. Lubię, gdy jest między nami dobrze - podszedł i mnie pocałował.
- Teraz wszystko rozumiem - założyłam sukienkę.
- Ty się wystroiłaś, to ja też muszę, żebyśmy ładnie razem wyglądali - naciągnął czarne spodnie.
- Tylko nie całkiem na czarno, co?
- Zdaje się skarbie na Twój gust.
- Może ta? - podałam mu błękitną koszulę ze stójką.
- Podoba mi się. Musimy wychodzić - zapiał ostatni guzik.
- Ja już od dawna jestem gotowa, to Ty się grzebiesz - pokazałam mu język.
- Policzę się z Tobą za to wszystko, zobaczysz- pogroził mi palcem. Jego wzrok budził we mnie lekkie przerażenie. Ta nutka tajemniczości i szatański błysk w oczach. - Idziemy? - złapał mnie za rękę.
- Yhym - kiwnęłam głową wyrwana z zamyślenia. - Tylko weź klucze - dodałam.
- Mam - zgarnął z szafki.
Przeszliśmy na drugą stronę korytarza i nacisnęliśmy na dzwonek.
- Z wyczuciem co do sekundy - mężczyzna otworzył drzwi. - Jestem Brandon - podał mi rękę.
- Janette - uśmiechnęłam się.
- Wchodźcie, czego się napijecie?
- Wina, jeśli można - powiedziałam.
- To co zawsze - dodał Rob.
- Siadajcie - wskazał na kanapę. - Spróbuję wyciągnąć moją żonę z kuchni.
- Już jestem - przywitała się. - Zapraszam do stołu.
- Liv zrobiła jedzenia dla dziesięciu osób.
- Nie przesadzaj - szturchnęła go. - Lubicie krewetki mam nadzieję.
- Chyba nie mają wyjścia. 
Po kolacji para zaczęła wypytywać nas o różne rzeczy.
- Jak długo jesteście razem.
- W lipcu będą dwa lata - odpowiedziałam.
- Czym się zajmujesz? - spytał Brandon.
- Studiuję i pracuję. Obecnie z naciskiem na to pierwsze.
- A mogę spytać ile masz lat?
- Możesz, ale nie wiem czy odpowiem - zaśmiałam się.
- Kobiet się o wiek nie pyta - Olivia poinformowała męża.
- Ale jest młoda, to się nie liczy.
- 19.
- Pięknie Robert! - stuknęli się szklankami.
- A Wy czym się zajmujecie?
- Ja jestem chirurgiem - odpowiedziała kobieta.
- A ja pracuję w banki.
- Dlaczego tak tu cicho? Nie ma małego?
- Sprzedaliśmy go dziadkom na dwa dni - Brandon pokazał zęby w uśmiechu zwycięstwa. - Walczyłem o to jak lew.
- Ciągle mam wrażenie, że skąd Cię kojarzę - Liv się delikatnie uśmiechnęła. - Jakbym widziała Cię gdzieś w telewizji czy w gazecie.
- A to akurat nie wykluczone - powiedział Rob.
- Zaraz wrócę - kobieta weszła do salonu. Wróciła po chwili z marcowym egzemplarzem magazynu "People". Były tam zdjęcia z Oscarów. - O żesz Ty! Jesteś córką Jareda Leto!
- Owszem.
- Wiedziałam wczoraj, że skąd Cię kojarzę, ale głupio było mi pytać. Przepraszam, postawiłam Cię w niezręcznej sytuacji.
- Nie szkodzi, przywykłam - wzruszyłam ramionami.
- Zdradź mi, jak ją poderwałeś? - szepnął Brandon do Roberta.
- Tajemnica - chłopak pocałował mnie w policzek.
Wracając po północy do mieszkania byłam po paru kieliszkach wina, które sprawiło, że się odprężyłam i zrelaksowałam, ale cały czas wiedziałam, co dzieję się wokół mnie. Idąc w stronę sypialni powoli się rozbierałam.
- Widzę, że ułatwiłaś mi zadanie - szatyn stanął w drzwiach.
- Co masz na myśli?
- Przegrałaś grę - mężczyzna zamknął mnie w silnym uścisku, z którego nie było ucieczki.
- Piłam, nie chcę - pokręciłam głową.
- Właśnie dlatego, że piłaś, ja chcę, bo się nie denerwujesz teraz, a Twoje oczka pod wpływem alkoholu zdradzają wszystko - delikatnie mnie pocałował. - Pamiętasz jak byliśmy we wrześniu dwa lata temu w Toronto na premierze Artifactu?
- Pamiętam - odpowiedziałam.
- Pamiętasz, co robiliśmy w hotelu?
- Tak.
- Chciałbym dokończyć tamtą zabawę, tylko teraz mam trochę bardziej zaawansowane zabawki - przygryzł wargę. Jakie zabawki do cholery, przeleciało mi przez myśl. - Gotowa?
- Chyba - odpowiedziałam niepewnie.
- Jeśli coś będzie nie tak, to powiedz. Nie chcę zrobić Ci krzywdy.
- Dobrze.
- Usiądź - szatyn podszedł do okna i zaciągnął zasłony. - Zaraz wracam.
Wrócił z jakimś magicznym pudełkiem. Położył je na szafce i wyciągnął pasek ze spodni.
- Czekaj, co Ty chcesz z tym zrobić?
- No przecież nie będę Cię bił, daj ręce. Odpręż się, pomyśl o czymś fajnym. Jeszcze oczy - zawiązał apaszkę i mocno mnie pocałował. Chwilę później na moim ciele poczułam zimny, metalowy przedmiot. W międzyczasie mężczyzna pozbawił mnie bielizny. Znałam ten kształt, ale przecież... poczułam, że mam rację, gdy go we mnie wsunął. No tak metalowy wibrator. Z moich ust wydobył się cichy jęk rozkoszy. Robert przyśpieszył ruchy, a ja w błyskawicznym czasie znalazłam się na szczycie.
- Teraz najlepsze.
- A zdradzisz co?
- Zaufaj mi.
Nie zdążyłam jeszcze dojść do siebie, gdy szatyn ponownie coś we mnie wkładał. Po niedługiej chwili poczułam kulkę, a potem następną. Dobrze wiedziałam, co to jest.
- Wszystko w porządku? - spytał z troską w głosie.
- Myślę, że tak - odpowiedziałam powoli.
- Leż tu grzecznie. Jestem z powrotem za chwilę.
Po jego wyjściu głęboko odetchnęłam. Byłam tak strasznie nakręcona, a on zostawił mnie samą.
- Byłaś grzeczną czy niegrzeczną dziewczynką? - szepnął mi wprost do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.
- Sam zdecyduj.
- Jestem w stanie twierdzić, że nawet zasłużyłaś sobie na nagrodę - ściągnął opaskę z moich oczu. Powoli je otworzyłam i zobaczyłam chłopaka, który wręcz wisiał nade mną i był całkowicie rozebrany. Całując mnie zdjął pasek z moich nadgarstków.
- Czy możemy już przejść do finału tej zabawy? - spytałam nieśmiało.
- Jak sobie życzysz - szybkim ruchem wyciągnął ze mnie kulki. Jednak nadal się ze mną droczył.
- Proszę Cię, zrób to wreszcie.
- Ale co? - jego twarz zsuwała się w dół całując każdy centymetr mojego ciała. - To? - złapał zębami za sutek. - Czy to? - jego język znalazł się na mojej kobiecości.
- Ostatecznie może być i to - westchnęłam.
- Uważaj o co prosisz - wszedł we mnie zdecydowanym ruchem, a z moich ust wydobył się stłumiony pisk. Po chwili zalało mnie uczucie wspólnego spełnienia.
Budząc się nie wiedziałam, która jest godzina, ale zobaczyłam oczy Roberta wpatrzone we mnie.
- Dzień dobry.
- Hej.
- Jak się czujesz?
- Dorze, naprawdę - dodałam widząc, że mi nie wierzy.
- Zrobię śniadanie - lekko mnie pocałował.
- A ja wezmę prysznic.
Wychodząc po dwudziestu minutach z łazienki byłam jak nowo narodzona. Usiadłam przy stole sięgając po kubek z kawą.
- Proszę - chłopak postawił przede mną talerz z naleśnikami, bitą śmietaną i owocami.
- Wow, dziękuję.
- To za to, że byłaś wczoraj grzeczna, a tak w ogóle, to powiesz mi jak Ci się podobało i czy Ci się podobało?
- Podobało mi się - czułam, że robię się czerwona - i... mogę na tym skończyć?
- Tak, to mi wystarczy - uśmiechnął się widząc moje zawstydzenie.
- A i dziękuję. Zadbałeś o najważniejszy element, żebym się nie bała.
- Ja tego wczoraj nie planowałem, ale gdy wróciliśmy byłaś w idealnym stanie. Telefon - wskazał na stolik. - Jared? - zapytał, gdy skończyłam rozmawiać.
- Tak, umówiliśmy się, że pojedziemy do Runyon Canyon.
- Dasz radę?
- Obiecałam. Mogę o coś zapytać?
- Pewnie.
- Skąd masz te rzeczy? - Szatyn uśmiechnął się pod nosem.
- Powiedzieć Ci prawdę? - spojrzał mi w oczy.
- Tak.
- Ale nie złość się - wziął mnie na kolana.
- No zobaczymy.
- Planowałem to. Miałem Cię najpierw do tego przekonać, a potem dopiero no wiesz, ale nadarzyła się okazja i nie chciałem jej zmarnować.
- Też bym chyba wykorzystała okazję, a co jest jeszcze w tym pudełku?
- Same przyjemności - poruszył brwiami. - Nie chcę żebyś myślała, że do czegoś Cię wykorzystuję. Pomyślałem, że fajnie będzie spróbować czegoś nowego.
- I było - dałam mu buziaka w policzek. - Musze się zbierać.
- Zobaczymy się jutro? - zapytał, gdy wychodziłam.
- A byłeś grzecznym czy niegrzecznym chłopczykiem?
- Myślę, że to drugie.
- W takim razie muszę to przemyśleć - pocałowałam go.
Wsiadając do windy uśmiechnęłam się do siebie zastanawiając się z kim ja właściwie się spotykam.



___________________________________________________________

Witam.
Chciałabym zaznaczyć, że scena  pomiędzy Robertem i Janette nie jest inspirowana 50 Twarzami Greya. Ten rozdział powstał bardzo dawno temu i wtedy nie widziałam jeszcze filmu ani nie czytałam książek.
W gruncie rzeczy muszę przyznać, że jestem zadowolona z tego rozdziału ze względu na pewne rzeczy, ale nie będę się o tym rozpisywać :) Liczę, że Wam też się spodoba i zostawicie po sobie dwa zdania lub jakąś mniej lub bardziej konstruktywną opinię. Dzięki temu będę wiedziała co Wam się podoba, a co nie.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na 50 rozdział, który pojawi się do połowy sierpnia, xoxo.

6 komentarzy:

  1. No no niezły rozdział :d a ostatnia scenka to fantazja :DD Rozdział długi chodz przechodzienie z tematu na temat jest średnie :( Czasami można się po gubić w jednym zdaniu piszesz o tym a w następnym o czymś inym :P Fajnie się czyta ale mam wrażenie że się ograniczasz i mogła byś więcej napisać ale tego nie robisz :D Tak czy inaczej czekam na nexttta :d Twoja największa fanka :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę na Twoje komentarze pod każdym rozdziałem :D
      Z tym się zgadzam akurat, bo czasami to sama nie wiem o co mi chodzi xD Nowy już niedługo, dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  2. Jestem oczarowana tym rozdziałem przez Janette i Roberta. Stworzyłaś taką piękną i idealną parę, że ciągle im zazdroszczę :)
    Pozdrawiam i czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się bardzo cieszę. Ich związek jest idealny w każdym calu, ale do czasu...
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Super rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny :)

    K.

    OdpowiedzUsuń