25 marca 2013

23. "Nie ma co wracać do przeszłości..."

W środę rano zjawił się u nas Shannon. Chyba nie pamiętał tego co powiedziałam, gdy rozmawialiśmy przez telefon. Oświadczył, że w piątek jedzie do Las Vegas, bo ma występ z Antoin'em i tyle go widzieliśmy. Następnego dnia pierwsze co usłyszałam, wchodząc do szkoły to słowa Megan:
- Gdzie byłaś?
- O co Ci chodzi? - zmrużyłam oczy.
- Jesteś opalona i pytam się gdzie byłaś.
- Aaa. . . daleko - odpowiedziałam wymijająco.
- Janette no - szturchnęła mnie w bok.

- W Indiach.
- O ja - zrobiła duże oczy - fajnie było?
- I to jak. Tylko szkoda, że trzeba było wracać.

Wchodząc do domu dostałam sms od Braxtona "Czy Pani wiecznie zajęta znajdzie dzisiaj czas popołudniu i pójdzie ze mną na kawę?"
- Tatoo
- Co? 
- Mogę wyjść o 17? - spytałam.
- A po co?
- Umówiłam się.

- Z kim? - spojrzał na mnie uważnie.
- Z Braxtonem.
- Z Braxtonem - pokiwał głową.

- To mogę?
- Nie.
- No weź - usiadłam koło niego. - Idziemy na kawę, a nie upra.. - ucięłam w połowie.
- A nie co?

- Nic.
- Dobrze, idź.

- Dziękuję.
Miałam 17 lat, a pytałam o to czy mogę wyjść z domu. Gdyby mi nie pozwolił, to podejrzewam, że nigdzie bym się nie ruszyła. Będąc w Kansas za dużo głupot zrobiłam, bo nikt mnie jakoś specjalnie nie pilnował, więc mieszkając w Los Angeles wolałam nie ryzykować, że znowu coś się stanie.
Po godzinie spędzonej w garderobie, w końcu wybrałam ubranie. Spotkanie z Olitą przebiegało bez zarzutu w bardzo pozytywnej atmosferze. Widziałam, że mi się przygląda. Przeczuwałam co mu się roi w główce i wiedziałam jaki będzie finał naszego spotkania. Podwiózł mnie pod dom, gdy już miałam wysiadać złapał mnie za rękę.

- Braxton nie, proszę Cię.
- Ale dlaczego?
- Nie chcę. Nie jestem na to gotowa, a poza tym jeśli to się stanie, to zniszczy naszą przyjaźń. Wiesz o tym.

- Racja - przytaknął mi, lecz nadal mnie nie puścił.
- Nie chcę żebyś poczuł się urażony czy coś - powiedziałam z zakłopotaniem. - Tutaj nie chodzi o Ciebie tylko o mnie. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
- Rozumiem. Nic się nie stało - uśmiechnął się.
- Na pewno? 

- Tak, spoko.
- To pa - dałam mu buziaka w policzek i wysiadłam.
Braxton odjechał, a ja stałam na dworze przez chwilę. W końcu odetchnęłam głęboko i weszłam do domu. Cholera wiedziałam, że tak będzie z nim.
- Stało się coś? - spytał tata.
- Niby tak, niby nie. Nie mam ochoty o tym rozmawiać. 

- Jak coś to pamiętaj, że zawsze możesz ze mną pogadać.
- Wiem, dziękuję. 

Poszłam do swojego pokoju, spakowałam rzeczy do szkoły, wzięłam prysznic i bez większego namysłu położyłam się spać. 

W poniedziałek tata oświadczył mi, że w piątek wieczorem wychodzimy.

- A gdzie? - spytałam zaciekawiona.
- Na imprezę.
- Z okazji? - zawsze trzeba wszystko z niego wyciągać.
- Golden Globes.
- Mhm - pokiwałam z uznaniem głową.

W czwartek poszłam na zakupy. W końcu trzeba było jakoś wyglądać. Po przejściu kilkunastu sklepów znalazłam sukienkę, która wydawała mi się idealna. Była kremowa, od pasa w dół poszerzana, do połowy ud, bez ramiączek. Ideał po prostu.
W piątek po powrocie ze szkoły złapał mnie lekki stres.
- Usiądź sobie - powiedział spokojnie tata.
- Ja po prostu nigdy nie byłam w takim miejscu.
- Musisz się przyzwyczajać - puścił mi oczko - nie bój się, będzie dobrze. Idziesz tam ze mną, więc niczym się nie martw - łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Swoją drogą ludzie w Hollywood potrafili się bawić. Na miejscu nie obyło się bez zdjęć i setek pytań. Gdy weszliśmy do środka sytuacja się uspokoiła. Na przyjęciu była masa znajomych taty. Część z nich przyglądała mi się ukradkiem.
- Jared, teraz rozumiem czemu pokazałeś córkę światu. Takiego skarbu nie można ukrywać całe życie - ktoś chyba za dużo wypił.
- Też się cieszę, że Cię widzę Ken - powiedział tata z ironią. 

Opuściliśmy Chateau Marmont późno, nawet bardzo późno. Wróciliśmy do domu, zdjęłam z siebie sukienkę i wzięłam szybki prysznic. Obudziłam się o 14, aż dziwne że nie zostałam obudzona przez kogoś wcześniej. Ubrałam się i poszłam coś zjeść.
- Wyspałaś się? - spytał tata.
- Można tak powiedzieć - zrobiłam sobie kawę, tosta i usiadłam koło niego.


Jared


Jakiś czas temu dostałem zaproszenie na galę Academy Awards. Chciałem oczywiście żeby Janette ze mną poszła. Parę godzin temu wróciliśmy z imprezy z okazji Złotych Globów, za miesiąc Grammy, a potem Oscary. Uznałem, że muszę jej wcześniej powiedzieć, bo będzie zła.
- Janette . . .
- Yhym - przerzuciła stronę w gazecie.

- Posłuchaj mnie przez chwilę - sięgnąłem po kopertę. - Dostałem zaproszenie na bardzo ważną i światową galę i chciałbym żebyś ze mną poszła.
- A co to za gala? - spytała.

- Oscary - odpowiedziałem krótko, gdy to usłyszała, zakrztusiła się kawą.
- Nie mówisz poważnie!
- Mówię bardzo poważnie - podałem jej zaproszenie.
- To jest za 1,5 miesiąca, a Ty mi mówisz o tym dopiero teraz?
- Mogłem Ci powiedzieć tydzień przed.
- Kiedy to dostałeś? - wskazała na kopertę.
- Jakiś czas temu - uśmiechnąłem się. - Więc jak pójdziesz? - zapytałem po chwili.
- Jasne, że tak!
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem. We wtorek jedziemy po sukienkę.

- My? - spytała zdziwiona.
- Tak - nie chciałem jej zdradzać nic więcej, ale wiedziałem, że będzie zadowolona.


Janette


Popołudniu zjawił się Shannon.
- Cześć brat, cześć młoda.

- Cześć - odpowiedzieliśmy równocześnie.
Wujek usilnie próbował wyciągnąć gdzieś tatę.
- Weź człowieku daj mi spokój. W środę jadę do Europy i do tego czasu nie zamierzam ruszyć się z domu.
- Wyjeżdżasz?
- Nie mówiłem Ci? Przepraszam, zapomniałem - szybko się zrekompensował. 

Zrobiłam smutną minę, nie chciałam żeby wyjeżdżał gdziekolwiek. 
- To tylko parę dni - pocałował mnie w głowę. - Shannon wiesz co, życzę wszystkim ludziom, rodzicom żeby mieli takie dzieci. Może niekoniecznie żeby robiły takie głupie rzeczy czasem, ale żeby były takie kochane jak ona - spojrzał na mnie, a ja poczułam, że łzy napływają mi do oczu. - Ej no! Bez takich - przytulił mnie do siebie.
- Po prostu...
- Nie mów nic - przerwał mi.
Cały weekend spędziłam na obijaniu się. W poniedziałek rano wstając do szkoły, nie przewidywałam, że coś może się dziać, ale niestety się myliłam. Chyba wszyscy widzieli zdjęcia z imprezy. Nie mogli się powstrzymać od złośliwych komentarzy. Skoro teraz działy się takie rzeczy, to po Oscarach pękną z nienawiści.
- To co następne będą Oscary? - spytał ktoś.

- Może . . . - uśmiechnęłam się z udawaną słodkością.
Cieszyłam się, że ten dzień szybko się skończył. Co im do tego gdzie chodzę i co robię. Takie mam życie i nie zamierzam za to przepraszać albo czuć się winna z tego powodu. Wróciłam do domu, a tu już czekał na mnie obiad. Po posiłku poszłam do siebie z zamiarem nauki, lecz szybko zostałam od tego odwiedziona przez Kimberly, która do mnie zadzwoniła.
- Wielki świat się kręci - powiedziała na wstępie.
- Można uznać, że tak.
- Dają Ci żyć? - spytała z troską.

- Jest w porządku. Nie robią mi zdjęć za każdym razem, gdy wychodzę z domu - zaśmiałam się.
- A szkoła?

- Zadziwiająco dobrze. Czasem się czegoś czepią, że byłam tu i tu albo coś, ale wiesz jaka ja jestem.
- Masz to w dupie - powiedziała.
- Dokładnie. A co u Ciebie?

- Powoli, ale do przodu. Jestem właśnie w domu, bo rodzice mają trochę wolnego, więc wiesz.
- Kim tęsknię za Tobą.
- Ja za Tobą też.
- Musicie niedługo do mnie przyjechać z Danielle.
- Pewnie, że przyjedziemy.
Po ponad godzinnej rozmowie z Kimberly wzięłam się za naukę, po całych 3 godzinach miałam dość i poszłam spać.
- O której kończysz? - spytał tata przy śniadaniu.
- O 14.
- Przyjadę po Ciebie i pojedziemy do . . . po sukienkę.

- Do kogo?
- Tajemnica, zobaczysz - uśmiechnął się.
Cały dzień byłam podekscytowana. Nie wiedziałam do kogo jedziemy, bo było to owiane tajemnicą, ale czułam, że będę zadowolona.


Jared


Wiedziałem, że Janette kocha suknie Elie'go Saab'a. Zawsze oglądała każdy pokaz, przyglądając się uważnie kreacjom. Skontaktowałem się z nim. Był akurat na nasze szczęście parę dni w Los Angeles.
- Chodź - załapałem Janette za rękę.

Byliśmy w centrum miasta. Elie miał tutaj swoją pracownię.
- Jeszcze raz dziękuję Ci za to, że się zgodziłeś mimo, że zostało niewiele czasu - powiedziałem do projektanta zaraz po tym jak się przywitaliśmy. Młoda miała szeroko otwarte oczy.
- Nie ma sprawy. To jest pewnie Janette - spojrzał na moją córkę.
- Tak.
- Ja ją zabieram. Mam tu na stanie parę sukienek, ale wątpię czy coś będzie się nadawało. Pewnie będzie trzeba ściągnąć coś z Paryża.
Elie i Janette zniknęli na dobrą godzinę.

- Jared wybredną masz córkę, ale wie czego chce - skwitował Saab, gdy wrócili.
- Zobacz - Janette podsunęła mi laptopa - i nie mów nawet, że Ci się nie podoba - dodała.
- Imponująca.
- Nie mam jej tutaj. Zajrzyj tu za 3 tygodnie. Będzie gotowa - powiedział do Janette. - To chyba tyle.
- Dzięki stary.
- Polecam się.

Janette


- Ile Cię nie będzie? - spytałam wychodząc do szkoły.

- Parę dni, a czemu?
- Nic. Tak tylko pytam - tata już wyczuł podstęp, bo patrzył na mnie uważnie - nie planuję nic.
Wychodząc do szkoły pożegnałam się z nim. Nie walnął mi żadnej pogadanki, więc może mu trochę przeszło. Megan chciała wyciągnąć mnie w czwartek na imprezę.

- A dlaczego nie? - spytała.
- Bo nie i już. Nie mogę.
- Od czasu tej imprezy w październiku nigdzie nie chcesz iść.
- To wszystko przez tą imprezę. Narobiłam sobie problemów, więc wolę unikać takich miejsc.

- Ale mówiłaś, że Twój tata wyjechał..
- Wyjechał, ale to nic nie zmienia. Poszliśmy na pewien układ. Jak znowu coś schrzanię, to mogą być złe skutki - Meg tylko westchnęła zrezygnowana - Ty tego nie zrozumiesz. Mamy inne życie i rodziców.

- Dobrze już. Nie możesz, szkoda.
Meg nie wiedziała, że coś się wydarzyło w tym klubie w Hollywood. Wolałam żeby tak zostało i przez to nie rozumiała teraz, że nie mogę nigdzie iść. W gruncie rzeczy to ja nie chcę nigdzie iść, bo móc to mogę.

Jared


Poleciałem z Robem do Europy. W czwartek byliśmy w Berlinie na pokazie Hugo Boss'a. Po pokazie była kolacja. Jak zwykle omawiane były sprawy czysto biznesowe. Pokazy nie były jakąś świetną rozrywką. Każdy chodzi, bo musi. Jak zaproszą, to nie wypada się nie pojawić. W piątek polecieliśmy do Paryża i tutaj spędziliśmy czas aż do wyjazdu. Po powrocie do domu przypomniałem sobie o koncertach Skrillex'a, które miały być w weekend. Oczywiście miałem zamiar zabrać tam Janette.
- Proszę - podałem jej zaproszenie.
- Skrillex? - spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Dubstep. Wiem, ze nic Ci to nie mówi, ale spodoba Ci się.
- Skoro tak - uśmiechnęła się.
Janette ewidentnie miała wyczucie stylu, do tego była kobietą, więc to trochę ułatwiało.


Janette


Koncert. Klub. Dubstep. Nie wiedziałam co mam założyć. Weszłam do garderoby i zaczęłam przeszukiwać szafę. W końcu zdecydowałam się na jeansy, koronkowy, biały top oraz skórzaną marynarkę. Podobał mi się ten zestaw, ale brakowało w nim czegoś. Potrzebny był akcent. Oglądając buty, znalazłam to czego potrzebowałam. Ciemno różowe szpilki. Zrobiłam mocniejszy makijaż i zeszłam na dół.
- A ja Panią znam?

- Mogłabym zapytać o to samo.
- Źle wyglądam?
- Nie no dobrze. W końcu normalnie - oberwałam poduszką - jest tak jak być powinno - uśmiechnęłam się.
- Chodź już, bo młody się wkurzy.
- On powinien czuć się zaszczycony, a nie.
Po pierwszym utworze jaki zagrał Sonny wiedziałam, że chłopak ma talent. Tata miał rację podobało mi się. 

Po kilku dniach wybrałam się do Elie'go. Założyłam sukienkę, była idealna i przepiękna.
- Postarali się - skwitował - świetnie leży. Nie chciałabyś zostać modelką? - spytał.

- O nie, nie, nie. Bez urazy oczywiście. Na razie nie myślę nad tym co chciałabym robić. Skończę liceum, wtedy będę się zastanawiać.
- Jakbyś się zdecydowała, to odezwij się do mnie.
- Dobrze. Dziękuję za sukienkę i dowiedzenia.
Weszłam do domu, zaniosłam pokrowiec do pokoju.

- Pokaż.
- Nie - zaczęłam się droczyć z tatą.

- Chcę zobaczyć za co zapłaciłem.
Rozłożyłam sukienkę na łóżku.
- Gust to Ty masz dobry - stwierdził tata.

- Ja to wiem - uśmiechnęłam się.

***


W domu z dnia na dzień zjawiało się coraz więcej osób. Pracowali w The Hive oraz nad nowym VyRT.
- Co wy kombinujecie? - spytałam Shannona.
- My? Nic - puścił mi oczko.
Spokój w domu był zakłócony. Trudno jest żeby było cicho, gdy w miejscu, gdzie mieszkasz jest prawie 20 osób. Miałam nadzieję, że do tego VyRT wszyscy znikną.
Tata parę dni później oświadczył mi, że idziemy na Grammy.

- Nie lubię jak się mnie stawia przed faktem dokonanym, wiesz o tym.
- Oj nie marudź i tak byś poszła.
Nie wiedziałam czy to czasem nie za dużo. Ja powinnam siedzieć w domu, a nie chodzić na galę rozdania nagród. Moje rozważania spełzły na tym, że wieczorem 12 lutego byłam na tej gali i nie czułam się z tym jakoś bardzo źle.

Tata kilka, a właściwie kilkanaście nadchodzących dni spędził na różnego rodzaju imprezach. Odmówiłam pójścia na wszystkie. Po Grammy nie czułam już potrzeby, więc odpuściłam, ale koncert Guns N' Roses musiał zostać zaliczony. Tym bardziej, że była ku temu okazja. Nie dalej niż w piątek tata wybrał się na otwarcie galerii Terry'ego Richardsona. Wrócił późno, ale ja jeszcze nie spałam.
- Co masz taką minę? - usiadłam koło niego.

- Nie ważne.
- Powiedz - próbowałam go jakoś zachęcić.

- Cameron tam była . . . - widząc wyraz jego twarzy, było mi go szkoda. Miałam pewność, że coś nadal do niej czuje.
- Rozmawiałeś z nią? - spytałam delikatnie.

- Nie ma co wracać do przeszłości - podniósł się.
- Nie mówiłam, o tym żebyś wracał do tego co kiedyś było. Pytałam tylko czy z nią rozmawiałeś.

- To się wkopałem.
- Owszem.
- Nie rozmawiałem z nią. Trzeba dać sobie z tym spokój. Nie ma po co do tego wracać. Pogodziłem się z tym niedługo po tym, gdy się rozstaliśmy. 

- Ale Ty . . .
- Tak, ale to nic nie zmienia - przerwał mi. Diaz była jedyną kobietą w życiu taty z którą był tak długo, a do tego oświadczył się jej.
- Pamiętam, że jak byłam mała to się mną zajmowała - powiedziałam po przerwie.

- Jak nagrywałem film to byłaś z Cameron. Uwielbiała Cię. Gdy się rozstaliśmy, to przez ponad miesiąc pytałaś kiedy przyjdzie. Ciężko było Ci wytłumaczyć, że ona już nigdy się nie pojawi - przestał mówić i wziął BB do ręki - późno już jest, idź spać.
- A mogę spać z Tobą? - zrobiłam maślane oczka.

- A ile Ty masz lat, co?
- Cztery?
- To możesz - zaśmiał się. Położył się, a ja się do niego przytuliłam. Dręczyła mnie jedna rzecz, postanowiłam o to zapytać - Tatoo . . . opowiesz mi kiedyś o mamie?

- Ale . . . - zawahał się - Jeśli chcesz, to nie ma problemu - powiedział w końcu.
Obudziłam się w południe. Będąc w samej koszulce nocnej, poszłam do kuchni.
- Ulalala - usłyszałam męski głos.
- Ładnie wyglądasz - powiedział Daniel.
- Dziękuję, a teraz przepraszam, ale pójdę się ubrać - wzięłam kubek do ręki.

- Nie musisz - miałam deja vu. 
- Zboczeniec.
- Wypraszam sobie! - krzyknął, a ja zaśmiałam się pod nosem i weszłam do pokoju. Muszę się najpierw ubierać, bo jak nie to wszyscy będą wiedzieli, to czego nie powinni. Prywatność szlag trafił. Wróciłam do kuchni po kilku minutach już w pełni ubrana, gdy Daniel mnie zobaczył zrobił smutną minkę, a ja pokręciłam głową. 

W niedzielę przed południem w domu zjawiły się dwie dziewczyny. Bella, która była fryzjerką i Katherine - kosmetyczka. Te parę godzin z nimi przybliżył mi to jak wygląda każde wielkie wyjście sławnych kobiet. W momencie, gdy skończyły było po 14. Spojrzałam w lustro, miałam delikatny, nieprzesadzony makijaż, spięte włosy, które były lekko pokręcone i zrobione paznokcie. Efekt mi się podobał, czego można chcieć więcej.
- Podoba ci się? - spytała Bell.

- Bardzo. Jestem pod wrażeniem.
- No to się cieszymy. życzymy miłej zabawy - wyszły, zostawiając mnie samą. Czułam rosnące podekscytowanie. W końcu gala oscarowa, to duża rzecz. Dwie godziny później zaczęłam się ubierać. Założyłam sukienkę, buty, biżuterię. Spojrzałam w lustro, wszystko było jak trzeba. Zabrałam złotą kopertówkę, wkładając do niej szminkę i telefon. Zeszłam powoli po schodach żeby się nie potknąć w tych szpilkach i nie wybić sobie zębów.
- Jak Ty ślicznie wyglądasz - Shannon obrócił mnie o 360 stopni.
- Ta sukienka  to był idealny wybór.
- Zdecydowanie - potwierdził tata.
- Eeee, Ty masz na sobie garnitur - powiedział zdziwiony perkusista.
- W tym przypadku nie wypada się wybić. Trzeba mieć klasę - puścił mi oczko.
- Jared, który raz masz na sobie garnitur?

- Czwarty.
- Facet prawie 20 lat obraca się w show biznesie i dopiero 4 raz na ba sobie garnitur.
- Trzeba umieć. Chodź młoda, bo się spóźnimy.
- Powodzenia - Shannon pocałował mnie w policzek.

Dojeżdżaliśmy na miejsce, a mnie ogarniało przerażenie.
- Nie bój się. Będzie dobrze. Na prawdę nie ma się czym tak denerwować.

- Ty jesteś przyzwyczajony. A jak zrobię coś głupiego, albo się wywalę, to do końca życia tego nie zapomną - skrzywiłam się.
- Za bardzo dramatyzujesz. Zaufaj mi będzie dobrze. Przygotuj się tylko na niezliczoną liczbę zdjęć i na to, że zanim przejdziemy przez cały czerwony dywan minie sporo czasu.
Samochód się zatrzymał, a po chwili otworzyły się drzwi. Tata wyszedł i podał mi rękę.

- Dam radę - powiedział po cichu do siebie.
- Gdyby nie wiedzieli, że jesteś moją córką, to pomyśleliby, że jesteś moją nową dziewczyną - szepnął mi do ucha w trakcie zdjęć.

- Chyba wolałabym tego nie doświadczyć - uśmiechnęłam się delikatnie.
Po zdjęciach przyszła pora na wywiady. Pytania, masa pytań. Nieznaczna ilość była kierowana do mnie.
Wręczenie nagród w gruncie rzeczy nie trwało długo. Statuetki m.in. odebrali Meryl Streep, Jean Dujardin, Octavia Spenar i Christopher Plummer. Najlepszym filmem został "Artysta". Po gali było after-party na które oczywiście tata został zaproszony. Było organizowane przez Vanity Fair. Oczywiście trzeba było zmienić sukienkę, która musiała być elegancka, lecz nie tak oficjalna jak poprzednia. Druga kreacja była kremowa, tiulowa i również była od Saab'a. Tutaj oczywiście też nie obyło się bez zdjęć.

- Widzę, że już bez stresu - powiedział tata.
- Teraz już tak. Przepraszam. Wiem, że trochę dramatyzowałam.
- To normalne. Jesteś tutaj pierwszy raz. Zostawię Cię samą na chwilę, dobrze? Nie zgub się - pogroził mi palcem.
- Postaram się.
Minęła chwila, gdy usłyszałam jakiś kobiecy głos mówiący do mnie.
- Nie byłam do końca pewna czy to ty, ale po Jaredzie domyśliłam się, że tak.
- Cameron - szepnęłam.

- Chodź tu - przytuliła mnie do siebie. - Jak ja się cieszę, że Cię widzę. Wyrosłaś na piękną dziewczynę - powiedziała.
- Myślałam, że już Cię nigdy nie zobaczę.
- Też w to wątpiłam. Jared wprowadza Cię w duży świat - pokiwała głową - dajesz sobie radę?

- Jakoś muszę - uśmiechnęłam się. Patrzyłam na blondynką i całe dzieciństwo stanęło mi przed oczami.
- Hej Cam - zjawił się tata.
- Cześć Jay.

Spoglądali na siebie. Było na pewno niezręcznie.
- Powinniście porozmawiać - stwierdziłam i zostawiłam ich samych. Nie liczyłam na to, że kiedyś do siebie wrócą. To było raczej niemożliwe. Gdzieś w głębi siebie chciałam tego, ale dwojga dorosłych ludzi nie da się do niczego zmusić. Tata i Cameron rozstali się rok po tym jak się zaręczyli. Shannon mówił, że był pewien, że wezmą ślub i stworzymy we trójkę szczęśliwą rodzinę, ale niestety nie wyszło. Byli w sobie zakochani po uszy, ale gdy zainteresowanie ich związkiem wzrastało oni coraz częściej się kłócili. W końcu postanowili się rozstać. Gdyby wtedy przetrwali, to teraz pewnie byliby szczęśliwym, spełnionym małżeństwem. Od tamtego czasu oboje byli w przelotnych związkach. Czasami myślałam, że tak już zostanie. Tata jakoś specjalnie nie garnął się do tego żeby znaleźć sobie kogoś na stałe. Twierdził, że na tym świecie nie ma kobiety, która by to wszystko wytrzymała. 

- Dziękuję.
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się.
- Jared, przyprowadziłeś córkę, liczysz że zostanie aktorką? - powiedział Tarantino.
- Pomarzyć zawsze można.
- Pani nie ma zamiaru grać? - spytał.
- Raczej nie.
- Nie dobrze - powiedział zniesmaczony - żartuję, udanej zabawy.

- A ten już popłynął - stwierdził tata.
- Jakbyś pił też być już odpłynął.
- Ale nie piję. Wystarczy, że Ty pijesz - uśmiechnął się złośliwie.

- Piję, palę, biorę narkotyki . . . tak jestem najgorszym dzieckiem na świecie - powiedziałam. Tata patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami - Żartowałam, spokojnie - a może nie żartowałam? Przeleciało mi przez myśl.
Wróciliśmy do domu późno, zresztą jak zawsze.
- Mogę nie iść jutro do szkoły? - zapytałam z nadzieją w głosie. 
- No dobra.
- Dziękuję - pocałowałam go w policzek i poszłam na górę, zdejmując wcześniej buty. Nie miałam siły zmywać makijażu, ani brać prysznica. Zdjęłam tylko sukienkę i położyłam się spać. Obudziłam się popołudniu. Skierowałam się do łazienki w celu doprowadzenia swojego wyglądu do porządku. Ubrałam się i poszłam coś zjeść.
- Księżniczka już wstała - stwierdził tata.
- Lepiej późno niż wcale.
- Całe wczorajsze Oscary kręcą się wokół Ciebie.

- Fajnie - mruknęłam.
- To chwilowe.

- Oby.
We wtorek w szkole było ciekawie. Tak to dobre określenie.
- A mówiłem, że następne będą Oscary - Dave, jak ja tego chłopaka nie cierpię.
- Dzień dobry madame - Meg mnie uściskała.
- Cześć.

- No, no. Ładnie wyglądałaś.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Opowiadaj jak było.
- Świetnie[...]. 


***

Nie planowałam urodzin. Jakoś nie miałam na to ochoty. Wchodząc do domu, usłyszałam, że tata z kimś rozmawia.
- Hej, jestem już - w salonie była Kimberly i Danielle - Co Wy tu robicie? - spytałam powoli.
- Niespodzianka! Twój tata nas tu ściągnął - byłam mu za to szczerze wdzięczna. Dawno nie widziałam dziewczyn i jakoś nie było ku temu specjalnej okazji.

- Janette, chodź na chwilę - wyszliśmy z pokoju - Wychodzę i zostawiam Was same. Nie rozrabiajcie za bardzo.
- Dziękuję, ale jak Ty to zrobiłeś?

- Dla Leto nie ma rzeczy niemożliwych - puścił mi oczko - pamiętaj o tym, a prezent dostaniesz później, idę - wyszedł i zamknął drzwi, a ja wróciłam do dziewczyn.
- Cieszę sie, że przyjechałyście.
- My też. To było sporo zaskoczenie, gdy Twój tata do nas zadzwonił - odpowiedziała Kim.

- Na ile zostajecie? - spytałam.
- W niedzielę musimy wracać niestety.

Resztę dnia spędziłyśmy wspominając i opowiadając sobie nowe historie. Dziewczyny poszły spać o 23, bo były zmęczone. Ja leżałam u siebie w pokoju i oglądałam telewizję.
- Można? - drzwi się lekko uchyliły.
- Tak. Dawno wróciłeś? 
- Przed chwilą. Proszę, to dla Ciebie - położył na łóżku ogromne, podłużne pudło.
- Co to?
- Otwórz - uśmiechnął się tajemniczo.
Podniosłam wieko i mnie zamurowało.
- Gitara - pisnęłam. Przejechałam palcami po strunach - jest idealna.

- Cieszę się, że Ci się podoba.
- Dziękuję - mocno go uściskałam.
- Co oglądasz? - spytał.
- American Pie.
- Która część?

- Szósta.
- Przecież Ty nie masz jeszcze 18 lat żeby takie filmy oglądać - zabrał mi pilota.
- Tatoo

- Co? - położył się na łóżku - Kładź się tu i oglądamy.
W trakcie filmu przez głowę przewinęła mi się pewna myśl. Jest coś o czym powinnam powiedzieć tacie, ale nie miałam pojęcia jak to zrobić. Wiedziałam, że na pewno nie zrobię tego dzisiaj. Następnego dnia wpadł do nas Shannon. Nie krył swojego zdziwienia, gdy zobaczył dziewczyny. Kim i Danielle pojechały w niedzielę popołudniu.
- Mam nadzieję, że zobaczymy się szybko.
- Ja też. Uważajcie na siebie.
- A Ty odzywaj się częściej. Wiem, że żyjesz w wielkim świecie, ale nie zapominaj o nas - skarciła mnie Kim.
- Przepraszam, poprawię się - uściskałyśmy sie i odjechały. Zrobiło mi się smutno i pusto. Stare czasy powróciły na chwilę. Kansas i praktycznie całe dni spędzone razem. Wspólne wypady. Brakowało mi trochę tego, ale cieszyłam się, że w końcu jestem w domu.
W poniedziałek, gdy wróciłam ze szkoły zadzwonił Shannon.
- Młoda wpadłabyś do mnie?
- Pewnie, a po co?
- Sprawa jest - powiedział tajemniczo.
- Niedługo będę - przebrałam się i poszłam powiedzieć tacie, że wychodzę - Jadę do Shanna.

- Po co? - spytał zdziwiony.
- Nie wiem. Chce żebym do niego przyjechała, bo ma jakąś sprawę.
- Tak powiedział?

- Yhym.
- Tomo u niego jest, a jak on chce żebyś do niego wpadła, to oznacza tylko jedno.

- Co? - zapytałam.
- Alkohol. Jak wrócisz pijana, to Shannon mnie popamięta.
- To ja wrócę jutro.

- Janette
- Pa - wyszłam.
Dotarłam do domu Shannona. Drzwi otworzył mi Milicevic.
- Wszystkiego najlepszego! - uściskał mnie.
- Tomo... duszę się.
- A tak, przepraszam - puścił mnie - to dla Ciebie.
- Dziękuję.
- Jesteś - wujek był wyraźnie zadowolony z mojego przybycia.
- Po co mnie tu ściągnąłeś, co?
- Tomo był u rodziców i przywiózł to - wskazał na skrzynkę nalewki domowej roboty - A że nie świętowaliśmy Twoich urodzin w piątek, to zrobimy to dzisiaj - zatarł ręce.
- Pojebało Was? 
- Ludzie od zawsze mówią, że nie jesteśmy do końca normalni - powiedział Tomo.
- Tata Was przejrzał.

- I Cię puścił? - spytał zaskoczony Shannon.
- Można tak powiedzieć.
- Dobra to zaczynamy - perkusista poszedł po kieliszki, a Mofo wyciągnął butelkę.
Nie wiedziałam już, która to była z kolei, ale piliśmy prawie 5 godzin. Na zegarze dochodziła północ. 

- Jesteście kompletnie napruci - znikąd pojawił się tata.
- Brat dołącz się do nas.
- Nie ma mowy - spojrzał na mnie i pokręcił głową. - Idziecie wszyscy spać. Już! - podniósł głos.
Poczułam pod głową miękką poduszkę i zasnęłam. Obudziłam się rano i zawędrowałam do kuchni w której zastałam tatę.
- Bądź pewna tego, że nie wyjdziesz nigdzie w najbliższym czasie - powiedział ze stoickim spokojem. Szlaban, spoko - pomyślałam.
Jak tata powiedział tak też się stało. Chodziłam tylko do szkoły. Nigdzie poza nią nie mogłam wychodzić. Nic nie mówił, twierdził, że pewnie szkoda strzępić sobie język jak i tak go nie słucham.
- Jesteś zły? - mój szlaban trwał już 2 tygodnie. Musiałam z nim w końcu porozmawiać.
- A Ty byłabyś zła na swoje dziecko, gdyby Cię nie posłuchało i zrobiło co chce?
- No tak . . .

- W takim razie nie zadaj mi takich głupich pytań. Wiem, że wkroczyłaś razem z Shannonem w taką przyjacielską więź. Uważasz, że wszystko Ci wolno, bo jest Twoim wujkiem i ma Cię na oku. On lubi się dobrze bawić i wciąga Ciebie w to, a Ty masz 17 lat i nie będziesz się upijać przy każdej możliwej okazji. Jestem Twoim ojcem i Ci na to nie pozwalam, czy Ci się to podoba czy nie. - Usiadłam zrezygnowana na kanapie. - Za dużo w ostatnim czasie głupich i nieodpowiedzialnych rzeczy zrobiłaś żebym Ci na wszystko pozwalał. 
- Wiem. Ja to rozumiem.
- Naprawdę?
- Tak.

Nie byłam idealnym dzieckiem. Starałam się nie sprawiać zbyt wielu problemów, ale niektóre rzeczy były silniejsze ode mnie. Przez to tata traktował mnie jak nieodpowiedzialną nastolatkę i w sumie miał rację. 

***

W związku z tym, że miałam skończyć liceum w tym roku wracałam późno do domu i uczyłam się niemalże do rana, pijąc przy tym bardzo duże ilości kawy.

- Strasznie wyglądasz, spałaś w ogóle? - spytała Meg z troską w głosie.
- Niewiele.
- Wykończysz się.

- Wiem Meggy, też tak czuję, ale co zrobić - skrzywiłam się.
- Dzisiaj jest piątek. Będzie weekend to odpoczniesz.
Wróciłam do domu i się położyłam. Tata urwał się na SXSW Festival w Austin, więc byłam sama. Obudziłam się w sobotę w południe. Przespałam prawie 20 godzin. W końcu czułam się wypoczęta i wyspana. Po południu zjawił się Shannon. Był na niezłym kacu.

- Ładnie wczoraj zabalowałeś widzę.
- Dasz mi coś na ból głowy, bo nie mam nic w domu - jęknął.
- Zaraz znajdę - po paru minutach dałam mu tabletki - Masz, może się połóż.
- A nie będę Ci przeszkadzał?
- Niby w czym? Idź - popchnęłam go w stronę pokoju. Nie chciałam go obudzić, więc podłączyłam słuchawki do laptopa i rozłożyłam się na kanapie. Perkusista obudził się po kilku godzinach i pojechał do siebie.
Urodziny Zwierzaka mieliśmy świętować dopiero w niedzielę, gdy wróci tata. Lokalizacją był park. Było kilka osób, tort i te sprawy. Chłopaki wpadli na pomysł żeby zagrać w kosza. Wszyscy odmówili poza mną i Emmą.
- Kobiety na facetów - zadecydował Shannon.

- Przecież one nie mają szans - powiedział tata. Miał rację. Koszykówka nie była moją mocna stroną. Z resztą żadne z nas nie umiało specjalnie grać w kosza, no poza Shannem oczywiście. Koniec końców przegrałyśmy i miałyśmy pozdzierane kolana.
Na jakiś czas postanowiłam zwolnic tryb i odpuściłam wszystkie dodatkowe zajęcia. Nic się nie stanie jak tydzień lub dwa nie będę na nie chodzić. 

Niemalże codziennie wieczorem grałam na gitarze. Szczerze to kochałam. Wpływ na to może miało moje dzieciństwo, bo gdy nie chciałam zasnąć, to tata grał. Nawet, gdy nagrywali płyty, to byłam ciągle z nimi. Praktycznie nic nie pamiętam z tego czasu, ale są filmy na których wszystko jest uwiecznione.
- Mogę? - spytał tata.

- Pewnie. Co tam?
- A nic. Byłem ciekaw co robisz. 
- Tato, a oni wszyscy znikną po VyRT czy nie? - spytałam, ciągnąc delikatnie za struny.
- Niestety nie. Trzeba skończyć parę rzeczy w tym Artifact, Live Tour Film i takie różne rzeczy jeszcze zanim wydamy płytę - powiedział.

- Zanim co?! - przestałam grać i spojrzałam na niego.
- Nagrywamy nową płytę - powiedział po dłuższej chwili.

- Ale przecież mieliście sobie zrobić dłuższą przerwę.
- Kochanie, my nie jedziemy w trasę, tylko nagrywamy album.
- Nie miałeś zamiaru mi tego powiedzieć w najbliższym czasie, mam rację?
- Wolałem z tym poczekać, bo wiedziałem jak zareagujesz.
- Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że będziecie robić coś nowego za kilka jak nie kilkanaście miesięcy.

- Zadnim ruszymy w trasę minie jeszcze trochę czasu, więc się nie martw.
- Oni wszyscy będą tu siedzieć ciągle?
- Tak - pokiwał głową.
- Oszaleję tu.
Jeśli Ci wszyscy ludzie, którzy u nas pracują będą siedzieć tu do wydania nowej płyty, to ja tu nie wytrzymam. Jest ich około 20 osób i ciągle ktoś się przewija. Tylko tata mógł wpaść na pomysł żeby oni wszyscy pracowali w naszym domu, ale on wiecznie musi mieć nad wszystkim kontrolę.





_______________________________________________________


Hello.

Wiem, że rozdział miał być w weekend, ale przez to że jestem chora nie dałam rady tego przepisać i dopiero dzisiaj udało mi się skończyć.
Niektórzy będą zawiedzeni obrotem spraw Janette-Braxton. Przepraszam, ale od początku tak to zaplanowałam.
Golden Globes, Grammy, Academy Awards trochę zaszalałam :)

Na końcu wyszła jakaś sieczka odnoszę wrażenie, ale trudno.
Co do nowego to nie mam zielonego pojęcia kiedy się pojawi. Mam jakieś 3 strony rozdziału i brak czasu na pisanie, więc musicie być cierpliwi :)
Polecam zajrzeć do zakładki Bohaterowie :D

Miłej lektury. 



6 komentarzy:

  1. Fajnie że uzupełniłaś opisy bohaterów, podobają mi się. Liczę, że jeszcze się ktoś tam pojawi z czasem :) Co do rozdziału to nie wiem od czego zacząć. Łoooołoło, dużo tego było. Ale przez opis tych wszystkich imprez wydaje mi się, że oddałaś to tępo życia Jareda. Wciąż gdzieś, w ruchu. Cóż, dobrze że Janette się odnajduję na tych galach ( och, sukienka wspaniała! <3 choć nie interesuję się modą aż tak bardzo, to kiecki Saaba kojarzę. Jednak jeżeli chodzi o to, to bezgranicznie jestem zakochana w kreacjach od Valentino! <3 Boże, może kiedyś kiedyś.. mieć taką suknię... marzenie).Wątek z Braxtonem... hm. Fajnie się zapowiadało ale to rzeczywiście nie mogło by się dobrze skończyć ( czyt. Jared+ opiekuńczość). Pewnie bedzie coś z Rayanem (?). Rozbawiła mnie też akcja z American Pie, bo to tak głuuuupie w sensie film xd masakra. Dalej... koncert Skrillexa myślałam, że coś więcej będzie ale.. Och i urodziny Janette. Picie z "wujkami" hahaha że aż Jared się nie wku*wił, no podziwiam, ale on jej już za wiele nie może zrobić o czym się pewnie z resztą pzrekona... Cameron... <3 uroczy moment( w sumie ciekawie by było jakby się spikli jeszcze raz. myśle teraz nad tym i ...so strange xd Jared znów by się oświoadczył? no chyba nie...) Pewnie pominęłam coś o czym chciałam wspaomnieć, ale naprawdę mi teraz nie przychodzi nic do głowy więc moze nie? xd Tak, należy cię się ochrzan za weekend xd :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czasem na pewno pojawi się jeszcze parę osób :)
      Cieszę się, że w końcu ktoś tempo akcji w rozdziale odebrał jako tempo życia bohatera, a nie to, że ja się ciągle spieszę ze wszystkim, dziękuję.
      Ona to jest, niby się boi, ale jednocześnie to jej się to podoba.
      Tak, to mi się marzy właśnie od Saaba, byłoby idealnie *_*
      Jared by go prędzej zabił, niż pozwolił mu się spotykać z Janette.
      Rayan... trzeba poczekać na rozwój akcji :)
      Ona już nie jest małą dziewczynką i niekiedy będzie robiła co chce.
      W końcu to Jared, jakby mu bardzo zależało to oświadczyłby się jeszcze raz.
      Wiedziałam, że mi się oberwie ;>

      Usuń
  2. Coś mi się zdaje że poruszając wątek Cameron masz jakieś dalsze pany z nią związane.Prawda ?
    W sumie ciekawie by było jakby tatusiek Leto sobie kogoś znalazł.
    W cale się nie dziwię Jaredowi że tak reaguje na wyskoki Jannet z Shannonem.Fajny z iego facet ale niestety strasznie lekkomyślny.
    Po raz kolejny wspominasz o mamie młodej Leto i nie wyjawiasz co się z nią stało.To jest znęcanie się nad nami :)
    Kurczę nie pamiętam co miałam dalej napisać...
    AAA tak już wiem ! Zakładka Bohaterowie ! Właśnie tak sobie wyobrażałam latorośl Leto.
    Czekam na następny.Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam? Nie mam? Szczerze mówiąc to sama nie wiem :) Wyjdzie w praniu.
      Shannon jest kochany, ale czasem trochę przegina.
      Oj tam znęcanie od razu, to jest trzymanie w napięciu :D
      No to fajnie, że pasuje wszystko :)

      Usuń
  3. Sporo czekania [i tak pewnie krócej niż u mnie :D] ale było warto! Cameron jest matką Janette? I uzupełnione zakładki! Janette jako Emily Rudd, omg, omg <3 Śliczna jest i wszystko ładnie pasuje! :D
    Braxton próbuje z nią kręcić, no, no... mam wrażenie, że ona już paliła i uprawiała seks - mylę się, czy dowiemy się w kolejnych rozdziałach? Bo zdaje mi się, że pominęłaś część jej szkoły, a to wyjdzie dopiero w praniu :D
    Ile ona ma teraz lat? 17, tak? Jeszcze do 21 jej trochę zostało :P Od 21 można spożywać alkohol, a od 18 w Stanach też są wszystkie inne przywileje. Tak mi się przynajmniej wydaje [czytaj: widziałam tak w Internecie xD]
    Jayu i Cameron? A może jednak się spikną? :D
    Ogladanie American Pie - genialne! Ja bym tego nigdy z rodzicami nie obejrzała! Ale Dziadu, znawca, wie w której części co się dzieje :D
    Schlanie się z Tomo i Shannonem... boże, oni nic rozumu nie mają, nic! Młode dziecko tak schlać! :P I szlaban, bieda Janette :c
    Ta pierwsza sukienka, ta czarna, mi się nie podobała, za elegancka jak dla mnie, ale ta druga za to była cudna :D Ale na te gale obie świetnie pasowały.
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za pytanie. Nie Cameron nie jest matką Janette, a może jest... :)
      Dziękuję za uświadomienie mnie kim jest ta dziewczyna, której zdjęcie dodałam. Nie miałam pojęcia kto, ale wydała mi się idealna i jest.
      Część szkoły została pominięta, ale to się pojawi w krótkich historyjkach wszystko :)
      Tak 17 ma teraz.
      Ja też nie, ale dla Jareda taki film to nic, a ona no cóż :D
      Nie obwiniaj Tomka i Szymka. Nie chcieli źle, ale wyszło jak zawsze. Przeżyją to nic się nie stało wielkiego. Bo to raz się już upili we 3 :D Czasem to odnoszę wrażenie, że ona powinna mieć wiecznie szlaban.
      <3

      Usuń